Caroline
Obudziłam się dość wcześnie, ale to zapewne jest winą tej
zmiany czasu. Jestem przyzwyczajona do wstawania o siódmej, która aktualnie
jest w Londynie, a teraz… Jest pierwsza w nocy, a ja nie wiem co powinnam ze
sobą zrobić.
To był zły pomysł, że uległam Jasmine i zgodziłam się na
zmianę. Źle się czuję z tym, że Michael mnie dotyka i całuje, dlatego zawsze
odwracam głowę lub po prostu uciekam do toalety jak gówniara. Ja… Ja po prostu
źle się czuję z tym, że Clifford cały czas myśli, że ma do czynienia z Jas.
Powinnam mu powiedzieć prawdę, jednak obiecałam mojej siostrze, że nie puszczę
pary… Tylko, że potwornie się boję. Co jeśli on będzie chciał czegoś więcej niż
tylko czułe pocałunki czy przytulasy? Nie ma mowy, żebym poszła do łóżka z
chłopakiem, który pieprzy moją siostrę. To obrzydliwe!
Po cichu, na paluszkach zeszłam na dół do kuchni, gdzie
zrobiłam sobie gorącą czekoladę. Z kubkiem w pandy, który Calum podarował mi na
piąte urodziny poszłam na taras. Na drugim piętrze naszej willi znajdował się
specjalny pokój, którego zarówno ściany jak i dach były zrobione ze szkła. Wcisnęłam
zielony przycisk, dzięki któremu osłona zwinęła się, a przyjemne chłodne
powietrze buchnęło mi w twarz.
Z szafy wyjęłam koc oraz poduszkę, z których zrobiłam sobie
prowizoryczne łóżko. Położyłam się na letniej podłodze i wpatrywałam się w
gwiazdy.
Czułam się nie na miejscu. Już dawno temu rodzice
postanowili wysłać mnie do szkoły z internatem dla dziewcząt utalentowanych.
Generalnie chodzi o to, że mam talent do matematyki oraz języków, dlatego
szkoła w Londynie dla siedmiolatki jest jak najbardziej odpowiednia. Zdobywałam
wiedzę, mogłam tańczyć na zajęciach z baletu oraz nauczyłam się hiszpańskiego,
włoskiego oraz francuskiego, a w tym semestrze miałam również zacząć chodzić na
zajęcia z japońskiego. Boję się, że Jasmine sobie nie poradzi. Nie chodzi o
szkołę, ale również o tego małego łobuza w jej brzuchu. Nikt jej tam nie
pomoże, będzie musiała radzić sobie sama, bo przecież zamieszka w internacie.
Nagle telefon w kieszeni moich dresów zaczął dzwonić,
dlatego szybko go wyjęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Na ekranie było
przezabawne zdjęcie Caluma. Boże, on jest taki słodki… Nic się nie zmienił
przez te wszystkie lata. Przejechałam palcem po szybce, po czym przyłożyłam
komórkę do ucha.
-Czego chcesz, Hood? – mruknęłam niby obojętnym tonem, ale
tak naprawdę cieszyłam się jak mała dziewczynka.
-Odpowiedzi.
-Nie masz co robić, tylko dzwonić do mnie przed świtem?
-Ostatnio obiecałaś mi, że będziesz ze mną goniła świt –
zmarszczyłam brwi. Dlaczego ta zdradziecka małpa zwana inaczej jako Jasmine
Hogan podwalała się to mojego chłopaka z przedszkola?! Jak może mi to robić?!
Przecież mówiłam… Zwierzałam się Jas, że nadal czuję coś do Hooda, a ona…
Nienawidzę jej. Na domiar złego te przeklęte łzy zaczęły zbierać się w moich
oczach i skapywały po moich policzkach. –Care, jesteś tam?
-Co? – pociągnęłam nosem.
-Nie jestem taki głupi jak Mike – warknął Cal, a ja mimowolnie
się uśmiechnęłam. –Chodź ze mną na spacer.
-Jest późno…
-Wiem, że mi nie odmówisz. Czekam przy naszym drzewie – powiedział
„naszym”. To urocze, że nadal o tym pamięta, jak wyrył nożyczkami do papieru: C.H. + C.H. w koślawym sercu, którego
nigdy nie potrafił narysować prosto.
Owinęłam się szczelniej kocem, po czym zamknęłam szklaną
szybę, a następnie pokój i zbiegłam najciszej jak tylko potrafiłam na dół. Wsunęłam
na nogi szare emu i zabrałam klucze, aby później bez problemu wejść do domu. Po
przekroczeniu progu zamknęłam drzwi, po czym udałam się do oświecającego mi
mizernym światłem latarki z telefonu drogi, Caluma. Będąc blisko mulata
starałam się unikać jego wzroku, ale to było nie potrzebne, ponieważ
dziewiętnastolatek uniósł mój podbródek za pomocą dwóch palców.
-Skąd? – zapytałam szeptem, jakby obawiając się, że ktoś po
za naszą dwójką mógłby usłyszeć naszą rozmowę, a cała tajemnica z udawaniem
Jasmine mogłaby wyjść na jaw.
-Sam nie wiem – Caluś wyrzucił barki w powietrze. –Twoja
siostra nigdy nie ucieka przed Mike’ m, nie tarmosi bransoletki, gdy się
denerwuje, nie patrzy na mnie w taki sposób jak ty, Care – mimowolnie się
uśmiechnęłam.
To właśnie Calum jako pierwszy zaczął do mnie mówić Care,
wszyscy inni zwracali się Caroline lub Carrie, a Hood… Jak sam stwierdził,
chciał być oryginalny. Cholernie tęskniłam za tą ksywką. Tęskniłam za nim.
-Przejdźmy się – zaproponował, idąc w stronę plaży z rękoma
w kieszeni. Niepewnie ruszyłam za Hoodie’ m, który szedł jakby mnie nie
zauważał. Szybko go dogoniłam, ale nadal mnie olewał.
Calum był na mnie wściekły. Zawsze tak reagował, kiedy miał
o coś żal. Obrażał się i ignorował cały świat. Tylko, że ja nic mu nie
zrobiłam, nie miałam czym go zranić. A jeśli chodzi o to, że nie powiedziałam o
mojej zamianie z Jasmine to powinien zrozumieć, iż jestem lojalna wobec
siostry, która również jest moją najlepszą przyjaciółką.
-Caluś? – zapytałam niepewnie, ale on tylko zdjął swoje buty
i zostawił je przy krzakach. –Cal – odezwałam się nieco bardziej poirytowana
jego szczeniackim zachowaniem. Skoro chciał pobyć sam ze sobą, po jakiego
diabła prosił, żebym przeszła się z nim?! To wcale nie jest zabawne.
-Care, dlaczego mi nie powiedziałaś? – odezwał się wreszcie
do mnie, a to było niczym zbawienie. Wcale nie zapomniał, że tutaj jestem.
-A co by to zmieniło ty i tak masz dziewczynę, a to co
zdarzyło się w wakacje… - prychnęłam, wzruszając lewym barkiem. –Czy to nie
miała być tylko letnia przygoda?
-Przestań pieprzyć, dobrze wiesz, że tak nie było – uniosłam
brwi, ale wcale nie byłam w jakimś wielkim szoku.
Calum po prostu sam nie wie czego chce i po raz pierwszy
zaczynam to dostrzegać. Jasmine miała rację mówiąc mi, że to nadal dziecko,
któremu tylko przybyło lat. Nadal jest gówniarzem, a ja… Nie mam na co liczyć,
bo to Hoodini powinien opiekować się mną, a nie odwrotnie. Chodzi o to, że ja…
Ja nadal go kocham wbrew i po mino wszystkiego co zrobił. I wiem, że wcale nie
jest zły. Potrafi się opiekować innymi, potrafi być wzorowym i bezinteresownym
przyjacielem. Nie dojrzał jedynie do odpowiedzialności i miłości względem
drugiej osoby.
-Sam tak powiedziałeś. Nie chcesz zobowiązań, bo jesteś z
Max.
-Nie jestem! – zawołał na tyle głośno, że na jego okrzyk
odezwał się jakiś pies. –Skończyłem z Martin, Care – dodał ciszej.
-Dobra, a co z Ally?
-Skąd o niej wiesz?
-Wiesz to może być dla ciebie wielki szok, ale przez ten
cały czas moja siostra bliźniaczka uczyła się w tej samej klasie co ty –
rzuciłam z sarkazmem.
-Nienawidzę jak jesteś suką – pokiwałam głową z niedowierzania
na boki. Co by nie było Caroline Hogan zawsze jest tą złą.
-Cóż… - wzruszyłam brwiami. –Ja nienawidzę, gdy dwóch
skurwieli szantażuje moją siostrę – odgryzłam się z przekąsem, a później
odwróciłam z chęcią odejścia jak najszybciej, kiedy w mgnieniu oka Calum złapał
za mój nadgarstek i szarpnął przyciągając naprawdę blisko siebie. Mój policzek
stykał się teraz z jego twardym torsem, a przyśpieszony oddech chłopaka powoli
zwalniał.
-Nie pozwolę ci odejść, Care – wycedził przez zęby, cmokając
przy okazji czubek mojej głowy. –W wakacje pozwoliłem, ale nie teraz… Nie
puszczę cie z powrotem do Londynu, bo to w chuj daleko.
-Wrócę jeśli Michael odkryje prawdę – mruknęłam pod nosem.
-Nie dopuszczę do tego, nie stracę cie znowu – szarpnął za
moje ramiona i popatrzył mi prosto w oczy. –Nie mogę, okay?
-Dlaczego?
-Bo cie kocham, do cholery jak wariat – wypalił brunet, a
mnie odebrało mowę. Czy ktoś mógłby mi przypomnieć jak powinno się oddychać?
–Rozumiesz? – zapytał, łapiąc moją twarz w dłonie. –Próbowałem cie wybić z
głowy, bo nie kręcą mnie żadne związki na odległość, ale… - dziewiętnastolatek
oparł swoje czoło o moje, zaciskając mocno powieki i wypuszczając powietrze
przez zęby. –Nigdy nie czułem się tak bardzo na miejscu, kiedy jestem z tobą.
-Nie graj na moich uczuciach, Calum – warknęłam.
-Nie gram! – zawołał oburzony brunet. –Zamknij się –
warknął, kiedy spostrzegł, że chcę o coś zapytać. –Wiem, że chodzi ci o Ally,
ale ona przypomina mi tylko ciebie. Po za tym… - spuścił speszony głowę.
–Spławiła mnie – zachichotałam pod nosem, rozbawiona tą sytuacją. –Ej, to nie
jest śmieszne – Calum udał obrażonego, ale po chwili śmiał się razem ze mną.
–Tęskniłem za tobą, Care.
-To dobrze, przynajmniej nie byłam jedyna – w jednej
sekundzie upadłam na ciepły piach.
Nade mną pochylił się Hood, ale tylko po to, aby zdjąć moje
buty. Następnie chłopak wziął mnie na ręce i ruszył biegiem – wbrew moim
sprzeciwom – w stronę oceanu. Zanurzyliśmy się w równie ciepłej wodzie. Po
wypłynięciu na powierzchnię i zachłannym zaczerpnięciu powietrza, chlapnęłam
mojego towarzysza wodą w twarz.
-Care – ostrzegł, mierząc we mnie palcem. –Uważaj sobie.
-Bo co? – kiwnęłam na dziewiętnastolatka brodą.
-Bo to – nagle jego cudownie miękkie usta wylądowały na
moich. Stałam sparaliżowana. Pocałował mnie. Calum mnie pocałował… Całuje. To
takie przyjemne uczucie, ale… Dlaczego, do cholery przestaje?! –Caroline, ja…
Nie licząc się z niczym rzuciłam się na szyję mulata i ponownie
złączyłam nasze usta. Całowałam go zachłannie, jak tylko potrafiłam najlepiej…
Jakby od tego zależało moje istnienie. Nawet fakt, że znajdowaliśmy się pod
wodą i powoli brakowało nam tlenu, mi nie przeszkadzał. Liczyło się tylko to,
że jestem tutaj z Calumem i całkowicie mu się poddawałam. Pozwoliłam by zsunął
moje spodnie oraz włożył dłonie pod cienki materiał majtek, mocno ściskając za
moje pośladki. Jęknęłam mu prosto do ust – nie potrafiłam tego powstrzymać.
Hood zaczął się przesuwać w stronę brzegu, a kiedy woda już tylko obmywała
nasze stopy, znowu ułożył mnie na piachu.
-Caluś… -nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mulat znowu
zaczął mnie całować. Dłonie mulata wpełznęły pod przyległy od wody t-shirt z
Myszką Miki, który jednym płynnym ruchem zdjął przez moją głowę i rzucił w głąb
plaży. Kreślił mokrą trasę od moich ust przez szyję, obojczyk, piersi, pępek,
aż do podbrzusza. Swoje palce wplotłam w ciemnobrązowe przyklapłe od cieczy
włosy chłopaka, który zatrzymał się. Kciukami zahaczył o gumkę moich majtek,
które również ściągnął i gdzieś wyrzucił. –Calum – wysapałam, nie panując już
nad oddechem. Nie panowałam nad własnym ciałem, kiedy on był przy mnie, nie
musiałam go czuć, żeby zrobiło mi się ciepło, a serce przyśpieszyło pracy.
Czułam kiedy się zbliża, wiem jaką reakcję u mnie wywołuje ten
dziewiętnastolatek.
Chłopak nie odezwał się, ale uniósł głowę, aby spojrzeć mi
prosto w oczy. Wykorzystałam tą chwilę, aby szarpnąć za szarą koszulkę, której
się pozbyłam, wcześniej zamieniając nasze pozycje. Teraz to ja miałam w
dłoniach kontrolę i zamierzałam ją wykorzystać najlepiej jak tylko potrafiłam.
Zaczęłam od ułożenia prawej dłoni na jego kroczu, co poskutkowało stłumionym
jękiem. Następnym etapem były pocałunki, którymi obdarowywałam umięśnioną
klatkę piersiową mojego… Kim dla siebie byliśmy? Przyjaciółmi? Kochankami?
Parą…?… Mojego byłego niedoszłego. Poczułam jak moja dłoń nieznacznie się
unosi.
-Care, dość…- zdołał wydusić Cal, dlatego pozbyłam się jego
czarnych spodni dresowych i… Nic pod nimi już nie było. Był tylko…
Dziewiętnastolatek uniósł mnie delikatnie do góry na małą
wysokość, po czym opuścił. Jęknęłam z małego bólu, który był spowodowany
wbiciem się chłopaka we mnie. Powoli zaczęliśmy się poruszać… Nie śpieszyliśmy
się, ponieważ nie było takiej potrzeby. Byliśmy na plaży, wokół nie ma żywej
duszy, a mu nareszcie znowu jesteśmy razem i okazujemy sobie jak bardzo za sobą
tęskniliśmy.
Powietrze było rześkie, a nasze oddechy mieszały się ze
sobą, tak jak płyny wydzielane przez nasze ciała. Byliśmy synchronizowani… Jak
Yin i Yang wzajemnie się uzupełnialiśmy. Nagle mulat wstał, na co zareagowałam
niekontrolowanym piskiem.
-Spokojnie – zachichotał pod nosem Hood, po czym usiadł z
powrotem na piachu, ale z tym wyjątkiem, że okrył moje plecy cieplutkim i
miękkim kocykiem.
Leżeliśmy nadal połączeni i było dobrze. Chciałabym, aby ta
chwila trwała wiecznie.
~***~
Obudziło mnie coś mokrego na policzku, dlatego gwałtownie
poderwałam się, co poskutkowało bólem w dolnych partiach mojego ciała oraz jęk…
Caluma.
-Care – wychrypiał, przecierając oczy. Zignorowałam to
ponieważ nade mną ślinił się jakiś duży pies. Był słodki. –Wszystko dobrze?
-Tak, ale muszę wracać do domu – nie licząc się z niczym,
wstałam i cichutko sycząc pod nosem okryłam się kolorowym materiałem, idąc na
poszukiwania swoich ubrań, które znalazłam na brzegu. Na całe szczęście moje
ciuchy były suche, dlatego przełożyłam szybko koszulkę przez głowę, a na nogi
założyłam spodnie z dresu. Nie mogłam znaleźć mojej bielizny… Cholera. Był
t-shirt Hooda oraz jego spodnie, dlatego zabrałam je i zaniosłam mulatowi,
który od razu zabrał się w odziewanie nagiego ciała.
-Żałujesz? – zapytał wprost dziewiętnastolatek, łapiąc mnie
za nadgarstek, gdy miałam iść w stronę domu.
-Oczywiście, że nie, ale za jakieś dwie godziny zaczynają
się zajęcia, a tym czasem mam pełno piasku we włosach, bo pieprzyłam się z tobą
na plaży – na cudownych ustach bruneta pojawił się przeuroczy uśmiech.
-Kocham cie, wiesz? – zapytał przyciągając mnie za odcinek
lędźwiowy bliżej siebie, a następnie łącząc nasze usta.
-Też cie kocham, ale musisz mi coś obiecać.
-Zrobię dla ciebie wszystko, Care – wyznał szczerze Hoodie,
łapiąc moją twarz w dłonie, tym samym sprawiając, że nasze nosy się stykały.
-Obiecaj, że nie złamiesz mi serca i nigdy nie zostawisz,
bo… Przysięgam na Boga, że cie wykastruję.
-Przysięgam, mała – zaśmiał się donośnie, a później
zarzucając ramię na moje barki prowadził z powrotem do domu.
Całą trasę przeszliśmy w milczeniu, ale nie przeszkadzało mi
to – bardziej martwiłam się tym co będzie w szkole. Mam tak po prostu chodzić z
Michaelem za rączkę, po tym jak uprawiałam najlepszy numerek w moim życiu z
facetem, którego kocham? Przecież to będzie na Maxa pokręcone i… Mocno niekomfortowe
zarówno dla mnie jak i Caluma. Nie chcę udawać Jas, chcę być z Hoodem
oficjalnie, ale przez głupi plan mojej siostry nie mogę. Muszę się wywiązać z
podjętego wyzwania i nawet wyznanie uczuć przez chłopaka, na którego lecę od
bardzo dawna nie zmieni moich zobowiązań wobec siostry.
-Do zobaczenia w
szkole – oznajmił dziewiętnastolatek, pchając mnie na pień naszego drzewa, a
później zachłannie całują, co oczywiście odwzajemniłam.
-Idź już – mruknęłam, odpychając chłopaka, jednak on nic
sobie z tego nie robił. –Hoodini – jęknęłam zmęczona.
-Nadal nie potrafię uwierzyć, że jesteś moja… Że mogę cie
oglądać i dotykać, i całować, i kochać…
-Idę do domu, Caluś – poinformowałam mojego chłopaka.
Cmoknęłam go szybko w wargi, które były cholernie ciepłe, a następnie pobiegłam
w stronę willi.
Otworzyłam drzwi za pomocą kluczy – których na całe
szczęście nie zgubiłam – oraz weszłam do środka. Po cichu zamknęłam brązowy
prostokąt, po czym wbiegłam po schodach przeskakując co drugi stopień do swojej
sypialni.
Opadłam pobudzona na łóżko. Czułam jak czerwienię się na
samą myśl o tym, że pieprzyłam się na plaży, czego normalnie nigdy bym nie
zrobiła – nie jestem aż taką zdzirą. Pewnie zrobiłam to dlatego, że byłam nie
do końca… Wyspana?… Kogo ja próbuję oszukać? Poddałam się Hoodowi, bo go
kocham… Zawsze kochałam i będę kochać. Mam dopiero osiemnaście lat, a wiem, że
znalazłam miłość swojego życia.
Głośno wzdychając zabrałam czyste ciuchy oraz bieliznę z
garderoby mojej siostry, z którą poszłam do łazienki, aby się odświeżyć i
wypłukać piasek z włosów. Po relaksującym prysznicu włożyłam majtki oraz
stanik, a następnie czarne szorty, białą bluzeczkę oraz różową marynarkę, która
sięgała mi do bioder. Po rozczesaniu włosów oraz pomalowaniu się, wróciłam do
pokoju. Z pojemnej skrzynki na biżuterię – której zawsze zazdrościłam Jasmine,
ponieważ ciągle ją uzupełniała w nowe, dizajnerskie oraz tanie błyskotki i
nigdy mi nic nie pożyczała – wyjęłam kryształowy naszyjnik oraz czarne i
srebrne bransoletki, które założyłam na lewej dłoni. Na stopy wsunęłam kremowe
szpilki, a następnie zabrałam torbę oraz…
-Cholera jasna – warknęłam, gdy zorientowałam się, że mój
nowy telefon jest zalany. –By cie diabli, Hood – to wszystko wina Caluma, który
wrzucił mnie do oceanu z komórką w kieszeni.
Wściekła zeszłam na dół, gdzie tata piekł już naleśniki.
-Mhm, pachnie smakowicie – wymruczałam zachwycona tym
aromatem, przy okazji cmokając Zacka w policzek. –Cześć, mamuś – zaćwierkałam,
również całując lico Samanthy.
-Dobrze się czujesz, Jasmine? – kobieta uniosła na mnie
brwi.
-Co, dlaczego? – zapytałam zdezorientowana.
-Ubrałaś się inaczej niż zazwyczaj i przywitałaś się z
nami w sposób, w jaki witałaś się zawsze
z Caroline, gdy miałyście po sześć lat – kurwa, mój błąd! To jasnej cholery,
nie było mnie okay?! Nie wiem, jak Jas zachowuje się na co dzień! Więc
przepraszam, że nie jestem aż tak genialnym jasnowidzem! Może jesteśmy
bliźniaczkami, ale jesteśmy różne! Mamy inne charaktery i gust! Czy to tak
trudno pojąć?!
-Cokolwiek – machnęłam ręką, łapiąc drugą kluczyki z porsche
mojej siostruni. Cóż… Może nie miałam prawa jazdy, ale umiałam jeździć
samochodem, a z racji tego, że mam dokumenty mojej siostry… Mhm, Care będzie
rządzić na drodze… Obym tylko nikogo nie potrąciła… -Idę do szkoły – rzuciłam
na odchodne, zmierzając do garażu.
Za pomocą panelu otworzyłam garaż, a następnie wsiadłam do
tego cudnego samochodu, po czym wyjechałam. Zatrzymałam się na podjeździe tylko
po to, aby włączyć muzykę.
-O nie- jęknęłam, krzywiąc się znacznie na dźwięki tych
rockowych kapel. Okay, zniosę Fall Out Boys, bo sama za nimi szaleję, ale The
Ascension nie zniosę!
Szybko zmieniłam stację, a następnie wykopałam za schowka
markowe okulary przeciwsłoneczne od dolce&gabbana. Kocham Jas za jej wybory
względem projektantów. Uwielbiam ciuchy od D&G!
Wcisnęłam gaz do dechy, a jedynym dowodem na to że ruszyłam
był pisk opon – dobrze, że Jasmine tego nie widzi, bo prawdopodobnie by mnie
zamordowała, że tak katuję jej ukochany samochodzik. Czułam wiatr we włosach… Czułam
się wolna i szczęśliwa.
Po niespełna piętnastu minutach zaparkowałam na moim miejscu, a później wysiadłam i
zakluczyłam auto. Zaraz przy moim boku pojawiła się Mary z Ashtonem, który
cholernie mnie wkurwia i mam nie odpartą ochotę przyłożyć mu w ten rozczochrany
łeb – naprawdę nie wiem, co Wesley w nim widzi, bo przecież to największy kutas
jakiego znam – ilekroć go widzę.
-Cześć, Jas – uśmiechnęła się przeuroczo niższa ode mnie
blondynka i cmoknęła w policzek. –Wyglądasz obłędnie.
-Tsa, całkiem znośnie, Hogan – mruknął z grymasem Irwin,
który mnie przytulił. Ledwo przytrzymałam podchodzące mi do gardła wymioty.
–Wolę cie w rockowej wersji.
-Wal się – syknęłam.
-Cześć, skarbie – poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, a
następnie całuje moją szyję.
Na początku cholernie się ucieszyłam, ponieważ byłam
przekonana, że tą osobą, która przywitała mnie w tak przesłodki sposób był
Calum… Ale kiedy tylko zobaczyłam jak wkurzony mulat idzie w naszą stronę,
wiedziałam już że za mną stał Mike. Szybko rozerwałam uścisk i stanęłam za
Marianną.
-Wszystko gra?
-Tsa, jest w porzo – mruknęłam nie przejmując się zbytnio
zdezorientowanym Cliffordem.
-Daj mi spokój, Max! – zawołał rozhisteryzowany Hoodie.
-Nie, dopóki nie przyznasz, że spotykasz się z tą dziwką –
Cal głośno westchnął, szarpiąc za swoje rozkosmane włosy.
-Odpieprz się od niego, Max – warknęłam, sama siebie nie
kontrolują. Wszyscy patrzeli na mnie zszokowani… No po za Calem i Mary, ale oni
znają prawdę, więc się nie liczą.
-Nie z tobą rozmawiam, Jas, po za tym dzięki, że po mnie
przyjechałaś, zdziro –wycedziła przez te swoje usta z botoksu.
-Niech tatuś kupi ci szofera, tępa pizdo – przeszłam obok
niej rozjuszona, specjalnie trącając barkiem. Nie wiedziałam co się ze mną
działo, ale nie pozwolę jej zbliżyć się do mojego chłopaka! Prędzej wyrwę jej
te sztuczne kudły niż tknie znowu Caluma.
Weszłam do łazienki, kiedy poczułam jak w jednej sekundzie
zostaję wepchnięta do kabiny, a drzwi zostają zamknięte.
-Co, do…?! – pisnęłam, ale nie dane mi było dokończyć,
ponieważ moje usta zostały zmiażdżone przez wargi… -Hoodie – mruknęłam,
układając dłonie na torsie dziewiętnastolatka i odpychając go, co poskutkowało
tylko głośnym zetknięciem się pleców mulata z drzwiami.
-Byłaś seksi, kiedy ją zjechałaś.
-Zawsze jestem seksi, a za suka nie będzie mi podskakiwać.
Nie waż się jej tknąć…
-Nawet kijem przez szmatę – wypalił, a później znowu zaczął
mnie całować… To całe udawanie Jasmine będzie cholernie trudne, skoro mam
nowego chłopaka, który jest na domiar złego przyjacielem chłopaka mojej
siostry. Daj mi Boże cierpliwość i… Odrobinę szczęścia, żeby nic się nie
wydało, a już w szczególności mój związek z Calem, w najbliższym czasie…
___________________________________
Boziu, ten rozdział jest o wiele lepszy niż poprzedni. Po za tym piosenka Fergie... Cholernie ją lubię.
Dziś perspektywa Caroline i jej punkt widzenia na wszystko. Jest również Calum i jego nieco dojrzalsza strona oraz uczucia jakim darzy siostrę Jas. Cóż... Miejmy nadzieję, że wszystko będzie u nich dobrze, bo w sumie jest też histeryczka Max...
Nastąpiły zmiany w zakładce "Bohaterowie"!!!
Wypadła Ally, a w jej miejsce przeniesiona została Caroline - możecie ją obczaić i zapoznać się z jej opisem.
Dziękuję za szczere opinie, które złożyliście pod poprzednim rozdziałem.
Do niedzieli, buźka miśki ;**
Całkiem fajne, ale gdzie Mary i Ashton :((
OdpowiedzUsuńOjj, nie chcesz wiedzieć co robią xdd żartuje!! :P
UsuńPłakałam jak dziecko,
OdpowiedzUsuńchyba najlepszy rozdział do tej pory.
Tak bardzo płaczę ;-;
OdpowiedzUsuńMój Caluś, moja bejbi czirliderka zakochany *-* i chuj z tego, skoro Care musi udawać ughhhhh...
Nwm czemu ale stęskniłam się za Ashem i Mary :((( proszę o nich w następnym rozdziale pliiiiiiiska. ^^
Weny życze duzo! :**
Caroline moją boginią *-*
OdpowiedzUsuńNo a Cal jej bogiem ;)
Uwielbiam i ją i jego 💞
Ciekawy rozdział bo z innej perspektywy i w ogóle :)
Czekam na nn i cieplutko pozdrawiam
Caroline xx
Calumcio jest taki słodki!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)
Awwww... Ubóstwiam twoje opowiadanie i ten rozdział, poprzedni, jeszcze poprzedni... i właściwie to wszystkie rozdziały są zajebiste xD Podoba mi się to, jak piszesz. Rzadko mogę natrafić na tak utalentowane osoby jak ty. Twoje opowiadanie uzależnia i to baardzo. Czekam na nexta ;* Kc xx
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńZaraz będę nadrabiać wszystkie blogi w czytaniu ;)
W wolnym czasie zapraszam do mnie ;)
http://beside-you-5-seconds-of-summer.blogspot.com/
Ten rozdział jest ZAJEBISTY ! Kocham Caluma i Care ♥♥
OdpowiedzUsuń