Ashton
Siedziałem po lekcjach w cholernej bibliotece
razem z Mellody, która zadała mi jakieś posrane zadania mówiąc, że to świetnie
przygotuje mnie do zbliżającego się sprawdzianu z matmy – co było niedorzeczne,
ponieważ matmę zaliczałem tylko i wyłącznie dzięki Mary, która pozwalała mi
ściągać lub zamienialiśmy się kartkami i wszystko mi pisała ledwo zdążając ze
swoim testem.
Cholernie się o nią
martwiłem i nie ukrywam również faktu, że zachowanie Hooda bardzo mnie
wkurwiło, ponieważ przemilczał przede mną co było przyczyną nieobecności
Marianny w szkole. Przyjaciel tak się nie zachowuje, powinien był mi
powiedzieć, a nie zachowywać się jak ciota.
-Skończyłeś? – z
zamyślenia wyrwał mnie miły ton, dlatego uniosłem oczy na moją korepetytorkę.
Czerwonowłosa złapała za mój zeszyt, a później zaczęła skanować kartkę, na
której nic nie napisałem, ale za to narysowałem koślawego ludzika z koszulką frajer.
Czułem się tak –
jak prawdziwa ciota, przeze mnie Marianna nie chodzi do szkoły, robi sobie
zaległości i co było najgorsze spędza czas z Hoodem, a nie mną. To bolało mnie
najbardziej – wiedza, że woli jego ode mnie.
-Nic nie napisałeś
– westchnęła i posłała mi smutne spojrzenie. – Nie rozumiesz tego tematu?
Tłumaczyłam ci go dobre dwie godziny – kłamca! Gadała jakieś posrane regułki,
których nigdy nie zrozumiem! Mówiła bez ładu i składu, a mi trzeba tłumaczyć
jak dziecku i zachęcać – Mary potrafi mi wytłumaczyć wszystko. Zawsze dostaję
od niej nagrodę, bo mnie zachęca.
To jest bez sensu.
Te korepetycje. Nie mogę nawet napatrzeć się na tyłek Mellody, ponieważ ukrywa
go w tych luźnych jeansach. Musiałem coś zrobić. Coś… Co zadowoli nie tylko
mnie, ale również i ją. Coś z czego oboje będziemy czerpać korzyści – Cook
będzie bardziej śmiała, a ja… Ja będę mógł bez żadnych konsekwencji gapić się
na każdy szczegół jej ciała.
Zmienię ją. Zrobię
z niej laskę, a Elena mi w tym pomoże, ponieważ będę ją woził przez dwa
tygodnie dokądkolwiek będzie chciała. Będę dobrym bratem.
-Ashton, mówię do
ciebie – pstryknęła mi palcami przed nosem, na co zmroziłem ją wzrokiem.
–Dobrze, spróbujmy jeszcze raz… - podczas, gdy ona się produkowała z
tłumaczeniem mi tego, czego i tak nigdy w życiu nie zapamiętam, wyjąłem komórkę
i napisałem SMSa to tej popapranej blondynki, która uwielbia uprzykrzać mi
życie.
Do: Zołza
Pomóż mi zrobić laskę z kujonki
Po chwili
urządzenie w moich dłoniach zawibrowało, dlatego szybko otworzyłem wiadomość.
Od: Zołza
Co będę z tego miała, posrańcu?
Zagryzłem dolną
wargę ze złości, ponieważ nienawidziłem gdy ktoś określał mnie mianem posrańca
– mogłem znieść ciotę, ciecia, kutasa czy chociażby męską dziwkę, ale posrańca
nie tolerowałem.
Do: Zołza
Bawisz się we mnie?
Od: Zołza
Może…
Do: Zołza
Przez tydzień będę cię woził gdzie będziesz
chciała
Od: Zołza
Przez dwa tygodnie
Do: Zołza
Stoi, za pół godziny w domu
-…Rozumiesz?
-Tsa, ale mam
jeszcze problem z… Ekonomią. Chodź wyjaśnisz mi u mnie w domu – nie czekając na
jakikolwiek odzew ze strony dziewczyny złapałem za jej dłoń i ciągnąłem w
stronę wyjścia, po drodze łapiąc za swój plecak.
-Ashton… Nie sądzę,
żeby to był dobry pomysł – mówiła podczas truchtu.
-Wyluzuj, jest
spoko w domu jest tylko moja przygłupia siostra – wepchnąłem ją na miejsce
pasażera, a sam zająłem fotel kierowcy. Standardowo odjechałem z piskiem opon,
kierując się w stronę mojego domu.
-Ashton, ja nie…
-Myślałaś kiedyś
nad zmianą stylu? –musiałem zmienić temat, bo ta jej paplanina zaczynała mnie
wkurwiać. –No wiesz… Coś bardziej seksi.
-Raczej nie, jestem
nieśmiała, po za tym mam straszne kompleksy – zatrzymałem Lambo na podjeździe,
a później wysiadłem. Kulturalnie otworzyłem jej drzwi i znów ciągnąłem do
wejścia do domu. Niemal wepchnąłem ją do środka i zdjąłem buty.
-Elena, jestem! –
wydarłem się na całe gardło. –Obiecałem, że ci się odwdzięczę za korki, a ona
nam pomoże – poinformowałem Mellody, która stała sparaliżowana.
-A co jeśli…
-Wyluzuj, Elena
jest szajbnięta i głupia, i niedorozwinięta, i daremna, i daje każdemu
studentowi, i nikt jej nie lubi, i nikt jej nie szanuje…
-Opowiadasz jej o
sobie? Jak słodko – o poręcz oparła się ta blond zdzira i posyłała mi swój
cholerny uśmiech triumfu. –Czyli to z niej mam zrobić laskę?
-No chyba nie ze
mnie – prychnąłem, a Mellody zachichotała pod nosem, ale znów poczułem smutek
spowodowany nie tym, który kochałem.
Nie lubiłem kiedy
panienki chichotały, wpadałem wręcz w szał, ale sytuacja była inna, kiedy ten
śmieszek należał do Marianny – u niej mogłem słuchać tego dźwięku codziennie.
Boże… Jak ja kocham jej chichocik i to zabawne marszczenie noska, jak u
malutkiego króliczka, a do tego te iskierki w jej oczach, kiedy sprawiam jej
radość takimi małymi drobiazgami jak kupienie jej lizaka w kształcie serca za
marne centy.
-Z ciebie już się
nic nie da zrobić, posrańcu – prychnęła z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. Boże,
dlaczego ona musi być moją siostrą? Co za posrana sprawa. – Jedziemy do
centrum. Najpierw fryzjer, kosmetyczka, a na końcu zakupy, Ashton płaci z
kieszonkowego – wykrzywiła swoje usta w typowy dla niej uśmiech cwaniaczka, a
ja jedynie zacisnąłem szczękę tylko po to, żeby nie powiedzieć nic czego
później bym pożałował.
-Ale to nie jest
konieczne…
-Mellody, daj
spokój jest w spoko, zresztą muszę jakoś spłacić korki – puściłem jej oczko, a
potem wyszedłem za czerwonowłosą oraz blond zdzirą. El wpakowała się na
przednie siedzenie i zaczęła majstrować przy radiu.
Jechałem spokojnie
starając się panować nad wybuchem złości spowodowanym jej rządzeniem się w moim samochodzie. Stukałem palcami w
kierownicę w między czasie bijąc się z myślami czy znów spróbować skontaktować
się z Wesley, która od dobrych trzech dni mnie zlewała – nie odpowiadała na
wiadomości, połączenia, a gdy przychodziłem pod jej okno i rzucałem kamyczkami
w szybę nie reagowała. Powoli popadałem w obłęd, chciałem ją tylko móc zobaczyć
– nie wymagałem niczego więcej.
-Egh, jesteś
paskudny – skrzywiła się, dlatego przekręciłem na ułamek sekundy głowę, żeby
móc zobaczyć co sprawiło u niej obrzydzenie. Blondynka trzymała w palcach parę
czarnych string, które należały do dziewczyny Jake’ a – zaliczyłem ją dwa razy,
ale Mary powiedziałem co innego, bo wiedziałem jak może na to zareagować.
Chciałem jej tego oszczędzić i sobie też. Nie lubię, gdy jej alter ego –
psychiczna Roxy – przejmuje nad nią kontrolę, ponieważ wtedy cierpiał nie tylko
mój umysł, ale również i jaja.
-To nauczka za to,
że pchasz łapy gdzie nie powinnaś – zaparkowałem na parkingu podziemnym, a
potem całą trójką ruszyliśmy do budynku.
Centrum było
ogromne, ale będąc tutaj prawie dziesięć razy w miesiącu jestem dość dobrze
zorientowany i doskonale wiem, gdzie co się znajduje oraz w jakich sklepach
najlepiej zaopatrywać się w nowe ciuchy. Według planu Eleny pierwszy był
fryzjer.
-Witaj Eleno,
Ashton – kiwnęła w moim kierunku jedna z pracowniczek zakładu, którego
właścicielką była matka Jasmine. Bardzo lubię jej mamę, ponieważ zawsze chętnie
służy radą oraz pomocą, po za tym jest bardzo ładna i dobrze się trzyma jak na
swój wiek – niezła z niej laska. –Co dziś będzie?
-Dla El oczojebny
róż, a dla Mellody… Zrób z niej laskę, Carly – poinstruowałem, jednak moja
kochana siostrunia zaprotestowała i poprosiła o złote pasemka.
Usiadłem na
skórzanej sofie i przyglądałem się pracy Carls. Szczupła mulatka z precyzją
wykonywała swoją pracę zaczynając od włosów Cook, które postanowiła ufarbować
na brązowo. Wyjąłem komórkę, którą zacząłem obracać w palcach, aż w końcu
odważyłem się i wybrałem jej numer. W głośniku usłyszałem piosenkę Miley Cyrus
4x4. Moja noga zaczęła chodzić z poirytowania w rytm muzyki. Powoli zaczynało
mnie to najzwyczajniej wkurwiać. Jeden cholerny błąd, a ona zachowuje się jakby
świat się zawalił. Przyznaję spieprzyłem,
ale to nie jest powód, żeby traktowała mnie jak ścierwo! Ku jej zdziwieniu ja
też mam uczucia! Jestem tylko człowiekiem, a ona wymaga ode mnie rzeczy poza
ziemskich. Czasem naprawdę trudno sprostać jej wymaganiom, ale kocham wyzwania.
-I jak? – moja
uwaga została odciągnięta przez Elenę, która wskazywała na Cook. Dotychczas
ogniste włosy sięgające do piersi zostały zmienione na brązowe i były nieco
dłuższe, ponieważ ich długość była do połowy pleców. Jej twarz była idealnie
umalowana, a sama Mellody już przypominała kociaka, jeszcze tylko odpowiednie
ubrania i będzie prawdziwą kotką.
-Jest dobrze –
pokazałem jej kciuk do góry i wysiliłem się na uśmiech, co było naprawdę
trudne. Nie miałem chęci na cokolwiek innego, niż leżenie w łóżku i natarczywe
bombardowanie Marianny wiadomościami oraz telefonami. Traciłem rozum dla tej
wariatki, ale ona pewnie się tym wcale nie przejmowała. Miała gdzieś, że się o
nią martwiłem i chciałem przeprosić tylko po to, żeby znów zaczęła się do mnie
odzywać. Potrzebowałem jej, to ona sprawiała, że znałem umiar w imprezowaniu,
piciu i paleniu blantów. Ona była moją kotwicą.
-W takim razie
idziemy na zakupy – Elena złapała mnie za nadgarstek, a Mellody za drugi oraz ciągnęła w stronę witryn z jakimiś
babskimi ciuszkami. Buszowały między wieszakami, po czym brały odpowiednie
rozmiary i biegły do przymierzalni. Wychodziły ubrane i pytały „Ashton, jak
sądzisz wyglądam ładnie? Szczupło? Pasuje mi ten kolor? Chcąc być miły
odpowiadałem: „Jasne, jest dobrze.” Biegły do kasy, kobieta zeskanowała
kod, poskładała kolorową szmatkę, włożyła do reklamówki i oczekiwała zapłaty,
która była moją działką. Używałem karty, z której odejmowane zostawały kolejne
setki, ciężko oszczędzane na nową perkusję oraz łańcuszek dla Mary na
walentynki z serduszkiem oraz wygrawerowanymi naszymi inicjałami. Z natury
byłem rozrzutny, a nie chciałem żebrać u ojca na kolejną rzecz i był to również
sposób, aby oszczędzić sobie kazań o tym jak bardzo niewdzięczny jestem. Mój
ojciec to snob.
-Dobra, skoro już
mamy wygląd teraz wisienka na torcie. Jaką nosisz bieliznę? – zakrztusiłem się
colą, która zdążyłem kupić. Serio?! Mam jeszcze wydawać kasę na jej staniki i
majtki!? To lekka przesada!
-Czy to jest
naprawdę konieczne?
-Właśnie, co to ma
do jej przemiany, El?
-Już tłumaczę, w
zależności jaką nosisz bieliznę dodaje ci ona pewności siebie. Ty nosisz
bokserki – co z tego?! Lubię mieć luz, a nie uciskać sobie jaja już i tak
cierpię, kiedy chodzę w rurkach! –Mary nosi Victoria’ s Secret – wielkie
rzeczy, nawet bez niej jest pewna siebie. Tanie gierki tej idiotki doprowadzą
mnie do bankructwa! –Myślę, że nadają się stringi. Ashton kupi ci kilka par. No
chodźcie – zaprałem się nogami. Nie chciałem tam wchodzić z tymi idiotkami! Mam
swoją dumę, a ta głupia blondyna mnie jej nie pozbawi.
-Dam ci moją kartę
i idźcie same.
-O nie, nie
braciszku, chciałeś tylko pomocy, dlatego teraz grzecznie wejdziesz i kupisz to
co kupić masz – wywróciłem oczami, po czym wyminąłem je i wszedłem do sklepu z
kobiecą bielizną. Zagryzłem dolną wargę i zakłopotany podrapałem się w kark.
Nigdy sam tego nie robiłem, zawsze towarzyszyła mi moja przyjaciółka, a teraz
sam wkraczam na nieznane mi wody.
-Mogę ci w czymś
pomóc? – odwróciłem się do długonogiej brunetki, która dokładnie skanowała moją
twarz. Była całkiem ładna oraz zgrabna.
-W zasadzie to tak,
widzisz te dwie? – wskazałem dyskretnie na dziewczyny siedzące na ławeczce oraz
zawzięcie o czymś dyskutujące. Pracownica jedynie pokiwała głową, dlatego
postanowiłem kontynuować. Jeśli dobrze pójdzie zdążę ją jeszcze dzisiaj
zaliczyć, a jeśli nie… Zrobię to jutro. –To moja siostra i jej przyjaciółka,
które założyły się ze mną. Niestety przegrałem i za karę muszę im kupić kilka
sztuk string, pomożesz mi? – zrobiłem minkę zbitego kundelka licząc oraz modląc
się w duchu, aby to kupiła.
-Okay, ale pod
warunkiem, że zabierzesz mnie wieczorem do kina na „Love, Rosie”.
-Stoi –
powiedziałem pewnie, a później poszedłem za nią do jednego z wieszaków.
Dwudziestolatka wcisnęła mi do dłoni cztery sztuki koronkowych majteczek, dalej
kopiąc i czegoś szukając.
-Chodź, skasuję
cie.
-Spoko – i tym oto
sposobem kolejne dolary poszły się jebać. Nienawidzę tej suki zwanej moją
siostrą, a czasem mam ją ochotę udusić poduszką, gdy śpi. Raz nawet tego
próbowałem, ale ojciec mnie przyłapał, dlatego sprytnie z tego wyszedłem
wmawiając mu, że lunatykuję. –Podaj mi swój numer telefonu – brunetka wyjęła
spod lady karteczkę, na której zapisała szereg cyfr oraz swoje imię. Podała mi papierową
torbę z logo butiku, a ja mówiąc cholernie obojętne do zobaczenia wyszedłem
do tych dwóch idiotek. –Masz zdziro – rzuciłem Elenie paczką w brzuch, a
później zabrałem torby, które miałem nosić jako tragarz. –Wracamy do domu –
zarządziłem, a one poszły za mną do samochodu.
-Teraz, będziemy
cię uczyć pewności siebie – Jezu przenajświętszy! Ile to może potrwać?! Mam
ważne spotkanie, które zacznie się punktualnie z filmem, a zakończy kilka minut
po jego rozpoczęciu w toalecie lub tylnim rzędzie.
~***~
Siedziałem, a
właściwie to prawie leżałem na łóżku blondynki, która uczyła chodzić kujonkę w
szpilkach. To była dla mnie istna katorga, na domiar złego popadłem w paranoję
i cały czas sprawdzałem komórkę łudząc się, że Marianna zadzwoniła albo
napisała SMSa, a ja tego nie zauważyłem. Mówiąc krótko byłem totalnie znudzonym
paranoikiem.
-Okay, potrafisz
już chodzić. Co sprawia, że czujesz się zawstydzona?
-Chłopcy, jak… -to
było zbyt wiele jak na mnie, dlatego wykręciłem kolejny raz dzisiejszego dnia
numer do Hooda. Calum na całe szczęście odebrał za trzecim sygnałem sprawiając
mi tym niezwykłą radość.
-Co jest Irwie?
-Jesteś z Mary?
-Słuchaj… To nie
jest najlepsza chwila, Mary źle się czuje…
-Czyli, że tak. Daj
mi ją do telefonu.
-Nie mogę, mówi, że
do ciebie zadzwoni, ale później.
-Powiedz, że
przepraszam i nigdy więcej się tak nie zachowam.
-Tutaj naprawdę nie
chodzi o ciebie, ona ma… Problemy.
-Problemy?! Jakie
kur… -połączenie zostało przerwane, a ja wpadłem w szał. –Calum! Hood, do kurwy
nędzy jakie problemy?! – skoro nie chodzi o mnie to musiało stać się coś
gorszego. To na pewno bardzo ją zraniło i bała się o tym powiedzieć mi,
ponieważ zabiłbym tego, kto sprawił jej przykrość.
-Skończyłeś się
wydzierać? – uniosłem wzrok z pękniętego ekranu, aby spojrzeć na Irwin, która
przestępowała z nogi na nogę oraz ze splecionymi pod piersią rękoma.
-Tsa.
-W takim razie
naucz Mel całować.
-Co?! Popierdoliło
cie!? Jak mam ją niby tego nauczyć!? Z tym się trzeba urodzić! Zresztą… Długo
to całe szkolenie jeszcze potrwa? Umówiłem się.
-Z kim?
-Co ci to tego, El?
– zapytałem z wyrzutem. Nie jest moją matką, żeby zaczynać takie śledztwa! Nie
powinna wpychać nosa w sprawy, które jej nie dotyczą!
-Im szybciej
zaczniesz – wskazała na zawstydzoną Cook. –Tym szybciej pójdziesz to tej
frajerki – wywróciłem oczami. Nie stałoby się jej nic złego, gdyby przestała
określać laski, z którymi spałem lub miałem zamiar wykorzystać mianem frajerek,
szmat, dziwek, zdzir czy chociażby kurw. To nie boli, ale
niesamowicie mnie wkurza, gdy mówi tak o Wesley. Mary nie zaliczała się do
żadnej z tych kategorii. Była ponadprzeciętna, niezwykle mądra, śliczna i
słodka, a ta tępa suka nie miała prawa określać jej mianem dziwek – w
przeciwieństwie do Eleny, Mary nie wskakiwała wszystkim do łóżka. Była porządna
i szanowała się.
-Niech będzie –
mruknąłem zażenowany, a moja siostra pchnęła brunetkę na łóżko obok mnie.
Przeniosłem się do pozycji siedzącej, a po lewej usiadła blondyna.
-Na co czekasz?
-Chcesz pooglądać
za darmo jakiegoś pornosa, czy jak? – fuknąłem zły. Ona powoli zaczyna mnie
przerażać.
-Wyluzuj posrańcu i
zacznij ją uczyć.
-Sama ją nauczy,
zdziro!
-Jezu, co ty
przechodzisz okres? – wywróciłem oczami, gdyby chociaż w małym stopniu
wiedziała co dzieje się w moim życiu może byłaby trochę bardziej wyrozumiała. W
sumie… Ona nie ma uczuć, więc całkiem pewne, że nie okazałaby współczucia.
Zarówno Elena jak i
mój ojciec uważali, że jestem życiowym nieudacznikiem, dlatego całkiem pewne,
że za kilka lat wyląduję w więzieniu, albo na jakimś odwyku. Miałem w nosie ich
zdanie, chociaż na początku strasznie mnie to wkurzało – Brad powiedział, że
kiedy zgarną mnie psiarze nie wpłaci za mnie żadnej kaucji, ponieważ przyda mi
się trochę dyscypliny, dlatego w ramach zemsty przeleciałem jego asystentkę,
która miała mu przygotować jakieś dokumenty i spóźnił się przez to na ważne
spotkanie zarządu. Jedynymi osobami, które tak naprawdę mnie wspierały są moja
mama i Marianna. Wiem, że zawsze mogę na nie liczyć, bo mnie kochają i zawsze służą
mi pomocą oraz dobrą radą. Jest jeszcze babcia Rose, ale nie mam ochoty tłuc
się do niej przez całe miasto, chociaż czasem mam ochotę na ciasto jabłkowe.
Tsa, dla jej szarlotki mogłem nawet przepłynąć ocean.
-A żebyś wiedział,
że nauczę – wystawiła język w moim kierunku, a na moich ustach pojawił się
uśmieszek cwaniaczka. Lesbijska akcja, czemu nie? –Dobra, zamknij oczy i obliż
wargi – zaraz parsknę śmiechem.
-Nie żartuj, Elena.
-Chcesz się uczyć,
czy nie? – Cook według zaleceń oblizała usta, a potem szybko cmoknęły się.
–Widzisz, to nie trudne. Teraz spróbujemy jeszcze raz. Wepchnę ci język do ust,
a ty wymasujesz go swoim. To właśnie pierwsza baza.
-Okay – Mellody nie
wyglądała na przekonaną, ale miałem to w dupie. Chciałem to zobaczyć, kto
normalny nie lubi oglądać w akcji dwóch… Powiedziałbym lasek, ale jedna z nich
to moja przygłupia siostra, a druga kujonka na praktykach. To… Jestem spłukany,
dlatego muszę się zadowolić nimi.
-Zamknij oczy –
kiedy to zrobiła Elena złapała ją za szyję i przybliżyła się do niej. Zaczęły
wymieniać się śliną, na początku spokojnie, a po chwili jak aktorki dobrze
płatnego pornosa. Nie będę ukrywał, że mi się to nie podobało, bo podobało i to
bardzo. Odsunęły się od siebie, po czym spojrzały na mnie.
-Co? – wzruszyłem
ramionami.
-Masz to usunąć z
twojego pieprzonego telefonu, niewyżyty seksualnie posrańcu – no tak,
zapomniałem wspomnieć, że nagrałem je podczas tego amatorskiego pornosa. –A
teraz twoja kolej, pokaż mu czego cie nauczyłam – brunetka spojrzała na mnie
nieśmiało. Wywróciłem teatralnie oczami, po czym naparłem swoimi ustami na jej.
Całowałem ją zachłannie oczekując, że dorówna mi tępa co jej się o dziwo udało.
Wepchnąłem język do jej gardła i zacząłem masować jej podniebienie, ale tylko
przez chwilę, ponieważ chwilę później znów nasze języki ze sobą walczyły.
Odsunąłem się, żeby zobaczyć jej reakcję, a kiedy z jej ust uleciało pełne
podziwy wow uśmiechnąłem się triumfalnie.
-Nie było źle –
wzruszyłem ramionami. Szybko wystukałem na klawiaturze komórki wiadomość do tej
laski ze sklepu.
Do: Laska
od string
Będę za godzinę, podaj adres
-Chodź odwiozę cie
– Cook przytaknęła, a później zabierając swoje zeszła na dół. Szedłem za nią aż
do samochodu, za którego kierownicą usiadłem. Jechałem prosto pod jej dom, a
kiedy byliśmy już na miejscu pomogłem jej z zakupami. Drzwi otworzyła nam jakaś
wysoka brunetka, była niezła. –Mellody, nie mówiłaś, że masz siostrę. Jestem
Ashton – wystawiłem w jej kierunku dłoń, którą uścisnęła.
-To miłe, ale
jestem mamą Mellody, Melissa – mama!? Wow! Jestem pod wrażeniem, jest… Wow!
-Och, w takim razie
miło poznać. Jutro zabieram cię na imprezę do Howarda – cmoknąłem kujonkę w
policzek, a później pojechałem pod przysłany adres. Cała trasa zajęła mi
niecałe dwadzieścia minut, później kolejne dziesięć pod kino.
Po zakupieniu
biletów oraz popcornu z colą weszliśmy do sali. Niestety mieliśmy miejsca w
środkowym sektorze, dlatego z grymasem usiadłem na odpowiednim miejscu.
-Nawet nie wiesz
jak bardzo chciałam pójść na ten film – mówiła podekscytowana.
-Tsa, ponoć fajny
moja przyjaciółka też chciała go zobaczyć – a oto kolejny powód, dlaczego
jestem dupkiem. Chciała go zobaczyć ze mną, a co ja robię w tej chwili? Siedzę
w kinie z jakąś wywłoką i czekam aż ten popieprzony film się zacznie, mało tego
znowu popadam w paranoję.
-Ta, której
kupowałeś bieliznę?
-Nie, Mellody to idiotka, z której muszę
zrobić królową balu, Mary to moja przyjaciółka.
-Mhm, wiesz to
chyba zły pomysł z tym naszym wyjściem.
-To tylko
przyjaciółka, ludzie co wam odpieprza!? – uniosłem się. To zrozumiałe, że po
kilku latach zlewania tej sprawy w końcu mam dość.
-Naprawdę, tylko
przyjaciółka? – uniosła na mnie swoje grube brwi.
-Z ręką na sercu –
przyłożyłem prawą dłoń na lewą stronę klatki piersiowej, aby tylko uwiarygodnić
moje słowa.
-Okay – światła
zgasły, a moja dłoń w mgnieniu oka znalazła się na kolanie dziewczyny i
wędrowała coraz wyżej. Dzięki ci Boże, że miała sukienkę! Już zahaczyłem o
górną część jej majtek, kiedy zatrzymała mnie. –Nie tutaj, chodź to toalety –
przytaknąłem, a później niemalże pobiegłem za brunetką, która ściskała mój
nadgarstek. Wprowadziła mnie do damskiego kibla, a zaraz po przekroczeniu progu
rzuciła się na mnie. Szybko jednak odzyskałem kontrolę i teraz to ja zajmowałem
się nią. To jej plecy były przyciskane do ściany i to ja napierałem ustami na
jej wargi. Nie chciało mi się dziś bawić w jakieś podchody, więc szybko
złapałem za jej pośladki i usadowiłem na umywalce. Dziewczyna rozłożyła nogi, którymi
objęła mnie w pasie oraz przyciągnęła bliżej siebie. Zacząłem całować jej
szyję, podczas gdy ona szarpała za końcówki moich włosów – do czego nie miała
najmniejszego prawa. Jęczała mi do ucha, kiedy przygryzałem skórę na jej szyi
oraz obojczyku. Całą sielankę przerwał mój telefon, dlatego jak poparzony
odskoczyłem od tej laluni, po czym spojrzałem na wyświetlacz. Nie potrafiłem
opisać tego uczucia, które mnie wypełniło, kiedy na ekranie zobaczyłem zdjęcie
Wesley. Niemalże od razu wcisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie
do ucha.
-Mary, ja
przepraszam, nie chciałem…
-Irwie, tu Calum –
przyłożyłem pięścią w ścianę z frustracji. Z jakiej przyczyny ten gnojek bierze
w łapy telefon Marianny!? –Mary, kazała cię przeprosić, ale…
-Żadnego kurwa ale,
Hood. Mary jest u ciebie!?
-Ashton…
-Jest czy kurwa
nie!? Odpowiadaj do chuja! – jeśli w tej chwili ktoś stwierdził, że Ashton
Irwin ma problemy z rozładowaniem gniewu dostałby ode mnie po mordzie. Nie mam
żadnych problemów, ja tylko w chuj martwię się o tą niziutką blondyneczkę,
która jest dla mnie ważna.
-No jest, ale… -
więcej nie potrzebowałem. Rozłączyłem się i już miałem wybiec, kiedy ktoś mnie
powstrzymał.
-Tak po prostu
wychodzisz?! – prychnęła zła.
-Czego ty się
dziewczyno spodziewałaś?! Że jak dasz mi się przelecieć będziemy razem!? Nawet
nie znam twojego imienia! Mam ważniejsze sprawy do załatwienia, niż posuwanie
cie w babskim kiblu! – wyrwałem ramię z jej uścisku, po czym biegiem ruszyłem w
kierunku wyjścia.
Wsiadłem do wozu i
wcisnąłem pedał gazu do końca. W błyskawicznym tempie pokonywałem trasę oraz
wymijałem innych uczestników ruchu drogowego. Miałem głęboko w poważaniu fakt,
że za kilka dni do domu może przyjść mandat, a ojciec może zabrać mi kluczyki
do lamborghini, teraz liczyła się tylko Mary i to, że właśnie miałem jej
wszystko wyjaśnić.
Po wjechaniu za
podjazd willi Hooda wybiegłem z auta nawet nie bawiąc się w wyjmowanie
kluczyków. Niczym wicher przekroczyłem próg jego domu, trzaskając drzwiami i
przeskakując po dwa stopnie, aby dostać się do sypialni Caluma. Otworzyłem
drzwi, po czym wszedłem przez nie niczym boss. Wzrok przyjaciela powędrował na
mnie, po czym wstał i ruszył w moją stronę.
-Mówiłem, żebyś nie
przyjeżdżał, ona nie chce z tobą rozmawiać – wskazał na małą górkę pod
pościelą. –Weź wyjdź – chciał złapać mnie za barki, ale byłem szybszy i
odepchnąłem go. Podbiegłem do materaca i złapałem za dłoń wystającą spod
kołdry.
-Mary, ja nie
chciałem – powiedziałem ze skruchą. –Zrobię wszystko, tylko zacznij ze mną
rozmawiać – jęknąłem błagalnie. To katorga… Dzień bez jej śmiechu oraz
roześmianych oczu.
-Daj mi spokój,
proszę – powiedziała przez płacz, a mi serce zaczęło się krajać. –Ja… Ja nie
chcę cie na razie oglądać.
-Co ty jej kurwa
zrobiłeś?!- pędem rzuciłem się na osiemnastolatka i przyparłem do ściany. –Czym
ją nafaszerowałeś!? Gadaj kurwa, Hood!
-Nic jej nie dałem,
weź ogarnij, stary – gardziłem jego stoickim spokojem. Jedyne czego chciałem to
rozkwasić mu ryj.
-Nie kłam, bo
rozkurwię ci łeb – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Nagle poczułem ciepło w
okolicach żeber.
-Zostaw go –
blondynka zaczęła próbować mnie odciągnąć od mulata, dlatego od razu puściłem
przyjaciela. Odwróciłem się do dziewczyny, a wściekłość we mnie wzrosła, gdy
zobaczyłem limo na jej policzku.
-Zapierdolę cie,
Cal – już miałem go uderzyć, ale znowu mi przeszkodziła. –Ty go jeszcze
bronisz?!
-To nie on, pajacu!
– uniosła się dorównując mi tonem. –Calum mi pomaga – dodała ciszej.
-To kto? Ten chuj,
Hemmings? – pokiwała przecząco głową. –To kto?! Mów, Mary! – złapałem za jej
barki i potrząsnąłem chcąc jej pokazać jak bardzo jej zachowanie upartej panienki
jest nie na miejscu w obecnej sytuacji.
-I co z tym
zrobisz!? Pobijesz tego kogoś!?
-A żebyś wiedziała!
-Uderzysz moją
matkę!? – moja szczęka opadła do ziemi.
-Twoją co…? – nie
dowierzałam, przecież Laura to bardzo miła kobieta – nie mogłaby tego robić.
Znam ją od dzieciaka i jeszcze nigdy nie stosowała przemocy wobec Marianny i
Gabe’ a. Co ją opętało!?
-Moją mamę –
spuściła głowę, zagryzła dolną wargę, a do tego założyła kosmyk włosów za lewe
ucho. Szybko schowałem ją w swoich ramionach i pocałowałem w sam czubek głowy.
Nie wiedziałem jak mam jej w tej chwili pomóc.
______________________________________
Wow, mamy małą przemianę panny Cook, lesbijską akcję i dramat na końcu. Chyba nawet wyszedł mi ten rozdział, a nawet jeśli nie to... Jezu jestem chora, tak mnie boli gardło, że nie mogę mówić i spać... Nieważne!
Brak mi Hood w tym rozdziale - mimo, że jest... Jest taaaki poważny, ale też opiekuńczy w stosunku do Mary, dzięki czemu jeszcze lepiej możecie zrozumieć ich relację. Też są przyjaciółmi, ale zupełnie innymi niż Mary i Ashton.
Bardzo dziękuję wam za komentarze!! - to fajne uczucie widzieć, że komuś podobają się te wypociny.
To chyba tyle, miłej niedzieli... Jeśli wam się nudzi mam dla was wstawiam wam filmik, który oglądałam z moją kuzynką jakiś czas temu, no więc...
Buźka, miśki ;**