Heej, dziś wyjątkowo zależy mi, abyście przeczytali bardzo bardzo ważną notkę pod spodem.
Mary
Dziś był piątek, który również musiałam przesiedzieć w
sypialni Hooda pod pretekstem zatrucia, a tak naprawdę chodziło tylko o to, że
moje oczy nadal były podkrążone, miałam nadal widocznego siniaka, a mój stan
psychiczny zostawiał sporo do życzenia. Calum to naprawdę świetny przyjaciel,
ponieważ zadzwonił do mojej matki, aby wyjaśnić jej gdzie obecnie się znajduje
oraz że na razie rozmowa ze mną jest nie możliwa, bo nie jestem w stanie
jeszcze mówić o tym incydencie –
jeśli incydentem można określić podniesienie ręki na własną córkę.
Nudziłam się i popadałam w letarg będąc cały czas przy tej
samej scenie, kiedy ręka Laury styka się z moim policzkiem. Nie chciałam być
bezczelna, ja… Po prostu chciałam dobrze! Nie mogę patrzeć, gdy Adam cały czas
biega do mojej mamy kiedy nie potrafi pojąć, że kontakty ze mną oraz Gabe’ m
mogą być cholernie trudne – w końcu porzucił nas! Czego się spodziewał, że
wybaczymy mu tak po prosu? Że będziemy udawać, iż ich sprawa rozwodowa nie
miała miejsca? Przecież takie rzeczy są niemożliwe mimo, że chodziłam z bratem
na różne terapie, ale mój ojciec powinien pojąć, iż jest to również dla nas…
Dla mnie bardzo trudna sytuacja. Wszyscy moi przyjaciele mają pełne rodziny, a
ja jako jedyna z naszej paczki straciłam tatę na rzecz jakiejś tandetnej i
puszczalskiej szmaty!
Nagle drzwi pokoju się otworzyły, a w progu stanęła Natalie
ubrana w czarne rurki oraz bluzkę z najnowszej kolekcji Chanel, która idealnie
podkreślała jej perfekcyjne ciało modelki. Dzieliła nas spora różnica wieku, a
ja czułam się przy niej jak szara myszka… W dodatku zakompleksiona!
-Mary, wszystko w porządku? – przysiadła obok mnie na brzegu
łóżka i dotknęła mojego uda. Wyglądałam i czułam się żałośnie – włosy miałam
rozkosmane na wszystkie strony, a na dodatek siedziałam w za dużych spodniach
dresowych Caluma oraz czarnej bluzie Ashtona, w której chodzę od dwóch dni –na
całe szczęście Max była w moim domu i przyniosła mi czystą bieliznę.
-A wygląda jakby było?
-Caluś mówił, że ostatnio masz trudny okres, może w ramach
poprawy humoru zabiorę cię na zakupy?
-Nie wiem czy to dobry pomysł – wzruszyłam lewym ramieniem.
–Po za tym nie mam tutaj żadnych ciuchów, a nie chcę na razie wracać do domu,
bo pokłóciłam się z mamą.
-Dlatego pożyczę ci sukienkę z najnowszej kolekcji Valentino,
no chodź będzie fajnie skoczymy na zakupy i do SPA – okay, tym SPA mnie
przekonała. Kochałam takie luksusy, ale bardzo rzadko wybierałyśmy się tam z
mamą, dlatego często wykorzystywałam Ashtona do masaży stóp lub pleców.
Uwielbiałam taki relaks mimo, iż mój przyjaciel robił to czasem z przymusu.
-Okay – kobieta pomogła mi wstać, a następnie zaciągnęła do
swojej sypialni. Podała mi firmową torbę z zakupów.
-Idź przymierz, a później jeśli masz ochotę możesz użyć
moich kosmetyków mimo, że ich nie potrzebujesz – tsa, jasne nie potrzebuję.
Dobry żart, może w innych okolicznościach obeszło by się bez tony tapety, ale
nie dziś – jak miałam pokazać się w limem na mieście?! Ludzie pomyśleliby, że
ktoś się na de mną znęca i leje jeśli zrobię coś źle. Co w żadnym wypadku nie
było prawdą! Przesadziłam i stwierdzam to z czystym sumieniem – potrafię
przyznać się do swoich błędów w przeciwieństwie do mojego ojca – źle dobrałam
słowa.
Nie powinnam wtrącać się w sprawy moich rodziców, ale tego
dnia… Po prostu to poranne spotkanie z moim tatą i ta kłótnia z Ashtonem…
Przelała się moja czara goryczy, a wszystko odbiło się na mojej relacji z mamą.
Teraz powinnam pójść do domu oraz przeprosić, ale najzwyczajniej w świecie moje
chora duma nie pozwala mi na to. Irwie ma rację – jestem zbyt pyszna, żeby
przyznać na forum, iż pomyliłam się. Jestem taką rozkapryszoną księżniczką, za którą uważa mnie Mikey. Chorą dziewczynką, która wyolbrzymia
problemy jak sądzi Caluś. Dającą się
wykorzystywać oraz podporządkowaną całkowicie Ashtonowi lalunią biegającą na
każde jego skinienie według Jasmine oraz małolatą, która zachowuje się
jak dorosła jak mówi Max. To nie jest moja wina, że mam już taki charakter
– wiem, że przebywanie ze mną jak i oczywiście przyjaźń jest czymś godnym Nobla,
ale oni jako jedyni akceptują mnie taką jaka jestem, nie wymagają ode mnie
zmiany, tylko kochają moje uprzedzenia oraz złe nawyki – prawie wszyscy,
ponieważ Irwin widząc mnie z fajką lub inną podejrzaną substancją jest gotowy
przebiec nawet przed samochodem, aby mi ją zabrać. W takiej sytuacji mogłabym
nazwać go cholernym egoistą tylko, że on robi to dla mojego dobra – szkoda, iż
sam jest głuchy na moje uwagi, kiedy to ja go upominam.
Zdjęłam ubrania chłopaków, które chyba już całkowicie
przesiąknęły moim smrodem z racji tego, że nie korzystałam z prysznica ani
wanny od dobrych dwóch dni, a później naga weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam
zawory, a strużki zimnej wody zaczęły spływać wzdłuż mojego ciała wywołując na
początku nieprzyjemny dreszcz. Ciche westchnięcie opuściło moje usta, gdy
temperatura cieczy odrobinę wzrosła i już wcale nie była tak zimna. Szybko
zaczęłam myć się żelem o zapachu wanilii, a następnie wmasowałam w skórę głowy
szampon o zapachu czekoladowym, kiedy skończyłam spłukałam całą pianę.
Zakręciłam korki, po czym owinęłam się dużym seledynowym ręcznikiem i stanęłam
przed lustrem. Wyglądałam nieco lepiej, czułam się lepiej, mój zapach też był o
wiele bardziej przyjemniejszy. Za pomocą szczotki oraz suszarki zajęłam się
stylizacją moich długich poskręcanych włosów, które już po chwili były idealnie
uczesane. Kolejnym punktem było dokładne wytarcie ciała, a później włożenie
bielizny oraz czerwonej swingowej sukienki od światowej sławy projektanta,
który mimo wszystkich kreacji jakie tworzył nie był moim faworytem. Otworzyłam
lustro, z którego wyjęłam podkład, puder, tusz wodoodporny oraz pomadkę
ochronną, dzięki których zastosowaniu mogłam stwarzać pozory beztroskiej
siedemnastolatki. Pożyczyłam jeszcze od
Natalie odrobinę perfum, ponieważ… W sumie to nie mogłam się powstrzymać ona
używa Chanel w dodatku tych najdroższych, a ja… Cóż korzystam z okazji, w końcu
pozwoliła mi, tak?
Gotowa wyszłam z łazienki, jednak mamy Hooda nigdzie nie
było, dlatego zeszłam na dół do kuchni i właśnie tam ją zastałam pijącą smoothie.
Jak na zwołanie zaburczało mi w brzuchu – serio, genialne wyczucie. Cholera!
-Nalać ci? Zrobiłam cały dzbanek – mulatka posłała mi
przyjazny uśmiech, a później nie czekając na moją odpowiedź wyjęła z lodówki
cały dzbanek żółtego koktajlu, który wlała do szklanki oraz włożyła różową słomkę, na koniec
podała mi szklankę.
-Dziękuję – włożyłam rurkę do ust, a następnie napiłam się.
Przepyszny chłodny napój wypełnił moje kubki smakowe sprawiając, że miałam
ochotę na więcej.
Natalie Hood była dla mnie jak matka, czasem nawet
zazdrościłam Calumowi, ponieważ zawsze go broniła i stawała po jego stronie
murem. Była gotowa rzucić się na Rogera z paznokciami, kiedy ten tylko krzywo
spojrzał na jej ulubieńca – nawet wtedy, kiedy dopiero co wróciła od
kosmetyczki. Wychowywała Hooda i Stacy w bezstresowym otoczeniu, z czego moi
rodzice powinni brać przykład. Zawsze ma dla niego czas oraz chodzi na ważne
dla swoich dzieci konkursy czy – w przypadku Calusia – mecze, nawet kosztem urwania
się z pracy – a jest modelką Victoria’ s Secret! Naprawdę podziwiam tą kobietę,
mimo tylu obowiązków oraz kariery nie zaniedbuje swojej rodziny, pomaga nawet
przyjaciołom swoich dzieci!
Po opróżnieniu naczynia umyłam je, a następnie wytarłam i
odłożyłam do odpowiedniej szafki – bądź co bądź Caluś też panoszył się w moim
domu jakby był u siebie tylko, że ja u niego po sobie zmywam, a on opróżnia mi
lodówkę.
-Chodź, Mary – kiwnęła głową w kierunku wyjścia, gdzie po
chwili zaczęłam za nią iść. Brunetka zamknęła dom, a później za pomocą pilota
otworzyła swojego żółtego cabrioleta porsche, do którego wsiadłyśmy. Kobieta
tuż przed startem włączyła radio, z którego leciała piosenka Shake It Off Taylor
Swift. Podczas drogi do centrum Los Angeles obie śpiewałyśmy mimo, że Bóg nie
obdarzył nas jakimś szczególnym talentem wokalnym. –Jak w szkole?
-Dobrze, za cztery miesiące mamy egzaminy, a później trzeba
wysłać podania do college – wzruszyłam ramionami. Gdyby ode mnie to zależało
chodziłabym do liceum do końca życia, ponieważ nie wyobrażam sobie sytuacji,
gdy żegnam się z Ashtonem, Calumem, Michaelem, Jas i Max. Nie chcę się z nimi
rozstawać – już teraz nie potrafię bez nich wytrzymać, a co tu dopiero mówić o
kilku latach nauki i widywaniu się podczas przerw świątecznych i ferii.
-Wybrałaś już jakieś uczelnie?
-Będę starać się o miejsce na Harvardzie, Oxfordzie i Yale,
ale wątpię, żeby mnie przyjęli, dlatego zgłoszę się również na Albuquerque lub Berkeley. Będę chodziła na studia z Ashem i
Calumem.
-Marianna, nie możesz sobie tego zrobić – powiedziała nadal
nie dowierzając w moje słowa. –Nie możesz zrezygnować z prestiżowych uczelni na
rzecz tych dwóch idiotów – uniosłam na nią brwi. Czy naprawdę określiła swojego
syna mianem idioty?! –Uwierz mi, gdy byłam w twoim wieku sama miałam taki
dylemat, ponieważ obiecałyśmy sobie z Laurą i Sophie pójść na Cambridge, jednak nie przyjęli mnie i musiałam pójść do Stanford. Przeżyłyśmy tą rozłąkę i mogę ci
zagwarantować, że chłopcy cię nie zostawią, a nawet jeśli by chcieli możesz być
pewna, że Caluś tego pożałuje – na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech i
szybko przytuliłam kierowcę oraz życiowego przewodnika, które dawał tak wspaniałe
rady. Cieszę się, że Natalie jest moją chrzestną, ponieważ zawsze wie co mi
doradzić to… Ona jest dla mnie drugą matką.
Modelka zatrzymała
swój samochód pod Bliss, a później weszłyśmy do lokalu. Wnętrze było
zaprojektowane przez mamę Mike’ a -
Molly. Kobieta była najlepsza w swojej pracy i do każdego zlecenia poświęcała
się całkowicie. W środku dominowały kolory jasne, a zaraz po przekroczeniu
progu wzrok przyciągał wielki kontuar, za którym stała wyższa ode mnie brunetka
o dużym biuście, który prawie wyskakiwał za dekoltu jej uniformu – mimo, że
wyglądała na jakieś trzydzieści lat byłam pewna, iż Ashton by nią nie pogardził
i zaraz ruszyłby do ataku.
Czasem czułam się
dziwnie ze świadomością, że mój najlepszy przyjaciel uprawiał stosunek ze
starszymi kobietami – miałam cholerne wątpliwości, kiedy później robił to ze
mną. Nigdy mu tego nie mówiłam, ale czułam się… Źle z wiedzą o jego podbojach
łóżkowych – nie chodziło mi o dziewczyny starsze o trzy, cztery, a nawet i pięć
lat, ale sądzę, że pieprzenie się z trzydziestolatką nieco wychodziło po za
margines przyzwoitości. To zupełnie jakby kochał się z moją mamą, albo z Natalie
lub jedną z matek naszych przyjaciół. Od czasu do czasu przesadzał, jednak nie
zauważał, że postępuje źle – sądził, iż jest młody, przystojny, bogaty, dlatego
musi to wykorzystać i wypróbować wszystkiego nawet stosunku z
trzydziestopięciolatką, której mąż nie zaspokaja. Brzydziłam się tym. Jak on
mógł później spojrzeć w lustro, po tym jak wydymał jakąś zamężną kobietę, która
ma dziecko! Tamtym razem przesadził i to ostro, dlatego nie odzywałam się do
niego przez trzy dni, a w moim uporze towarzyszyły mi Max i Jasmine. Po prostu…
Przegiął i to solidnie!
-Dzień dobry, pani
Hood – wywróciłam oczami na ten piskliwy głosik, którym recepcjonistka zaczęła
podlizywać się mojej cioci. –A ty jesteś… - spojrzała na mnie spode łba,
dlatego powtórzyłam trik z oczami.
-To moja
chrześnica, Mary – uśmiechnęła się Natalie.
-Och, no tak –
zaśmiała się, chcąc prawdopodobnie obrócić całą sytuację w błahe
nieporozumienie, jednak na jej nieszczęście sama wychodziła na skończoną
idiotkę, którą oczywiście była. –Zapraszam do… - przerwał jej mój telefon,
dlatego szybko wyjęłam z kieszeni sukienki białego iPhone’ a i spojrzałam na
wyświetlacz, na którym pojawiło się zdjęcie Ashtona.
-Przepraszam na
chwilę – posłałam modelce przepraszający uśmiech, po czym odeszłam na kawałek i
odebrałam. –Cześć, Irwie stało się coś?
-Właściwie… To tak,
powiedz… Idziesz dziś na imprezę do Howarda?
-Nie, Ash. Nie mam
nastroju – wzruszyłam ramieniem, zagryzając przy tym wargę. –Na towarzystwo
innych osób. Wolę siedzieć w pokoju Caluma i oglądać jakieś ckliwe romansidła.
-A ja?
-Co?
-Co z moim
towarzystwem? Masz nastrój, żeby mnie widzieć?
-Wiesz, że dla
ciebie jestem zawsze, ale powinieneś pójść do Andy’ go.
-Nie chcę iść bez
ciebie – Jezu, jaki ten człowiek jest upierdliwy.
-Ashton wiem, że
chcesz pójść, dlatego olej mnie i idź, bardzo cie proszę – jęknęłam błagalnie.
Byłam pewna jego potrzeb, a przynajmniej jedną imprezę w tygodniu musiał
zaliczyć, żeby normalnie funkcjonować.
-Ale…
-Prooooszę, Ash –
przeciągnęłam i byłam pewna, że właśnie w tym momencie wywrócił oczami.
-Okay, widzimy się
jutro? –westchnął zrezygnowany. Doskonale wiedział, że dyskusja ze mną to tylko
strata czasu, bo prędzej czy później zawsze ulegał moim błagalnym prośbą.
-Ale wieczorem, paa
– nie czekałam na pożegnanie z jego strony tylko szybko się rozłączyłam oraz
ruszyłam w kierunku Natalie.
Recepcjonistka
podała nam białe ręczniki, szlafroki oraz klapki z logo firmy, a później
nakierowała nas na odpowiednie drzwi mimo, iż nie byłyśmy tutaj pierwszy raz –
to jedna z wielu rzeczy jakie denerwują mnie w tym miejscu. Przebrałyśmy się, a
raczej to wyskoczyłyśmy z ciuchów i zakryłyśmy się białymi płaszczami, po czym
wyszłyśmy z szatni i weszłyśmy w pierwsze brązowe drzwi, gdzie już w progu dało
się poczuć aromatyczne olejki do masażu.
-Cześć, Nat –
przywitała się Jazz. –Dziś spędzasz czas z Mary? – zdziwiła się, ale nie
zabrzmiało to jak kąśliwa uwaga jak w przypadku tej pożal się Boże
recepcjonistki. Jazzy była naprawdę miłą kobietą, która samym masażem doprowadzała
mnie niemalże do orgazmu – naprawdę kochałam, kiedy pocierała moje ramiona
oraz plecy w celu relaksacyjnym.
-Tak, Mary musi
trochę odsapnąć – puściła mi oczko, a następnie wróciła wzrokiem do swojej
dobrej znajomej. –Zajmiesz się nami?
-Oczywiście –
parsknęła śmiechem. –Przecież to moja praca, Natalie – posłała nam
przyjacielski uśmiech, po którym mój humor minimalnie się zmienił. –Carly! – po
chwili w pokoju pojawiła się dwudziestoparolatka w śnieżnobiałych włosach. –Dla pani Hood będzie
masaż relaksujący, a później gorącymi kamieniami – kobieta przytaknęła na znak
zrozumienia zadania jakie jej powierzono, a gdy już ciocia położyła się na
kozetce na brzuchu – zaczęła swoje czary. Poszłam w ślady mulatki i
również się ułożyłam. Jazz na początku wykonywała delikatne ruchy, które z
czasem stawały się coraz to pewniejsze. Z trudem powstrzymywałam jęki, które
tak bardzo chciały opuścić moje usta i ujrzeć światło dzienne. Boże, jak mi
dobrze!
Po piętnastu
minutach masażystka zaprzestała swojej pracy, na rzecz wyłożenia na moje plecy
gorących kamieni, które miały na celu pobudzenie moich czakr.
-Powiedz Jazz, co u
twojej córki? – zapytała nagle Natalie. Pewnie chciała przerwać tą grobową
ciszę lub po prostu była tak zadowolona z usługi jaką właśnie jej gwarantowano,
że musiała zacząć rozmowę, aby tylko nie zasnąć.
-Samantha właśnie
kończy liceum i będzie pisała podanie do college’ u, a co u twoich dzieci?
-Cóż… Stacy to
bardzo mądra dziewczyna jest jedną z najlepszych uczennic w klasie, a Calum… Calum
też wybiera się na studia.
-Jakie uczelnie
bierze pod uwagę?
- Albuquerque,
Berkeley lub Stanford, to naprawdę
ambitny chłopak, ale strasznie leniwy – zaśmiała się pod nosem, co również
uczyniłam. Miała stuprocentową rację, ponieważ Hoodie to cholerny leń, który na
matematyce się opierdala, dlatego – tak jak w przypadku Ashtona, który podziela
jego zainteresowanie tym przedmiotem – piszę za niego kartkówki lub specjalnie
oblewam, aby na poprawie mu pomóc.
Po masażu udałyśmy
się do sauny, następnie skorzystałyśmy z kąpieli błotnej, maseczek, a na końcu
z pedicure’ u i manicure’ u, w trakcie których rozmawiałyśmy jak stare dobre
przyjaciółki, którym zresztą byłyśmy.
-Mary, mogę cię o
coś zapytać?
-Tak, pewnie –
parsknęłam jakby to było rzeczą oczywistą… W sumie to było taką rzeczą.
-Odpowiesz mi
szczerze? – potrząsnęłam ochoczo głową na potwierdzenie. –Mary, czy Calum ma
jakieś problemy?
-Dlaczego pytasz? –
przyznaję, to pytanie zwaliło mnie z nóg, dlatego jestem wdzięczna, że w tej
chwili siedziałam. Czy Hood ma jakieś problemy? Po za chorobliwą zazdrością
względem każdego typka, który kręci się przy Martin, brutalności na boisku,
upijaniu się na imprezach, zaliczaniu zdzir oraz zażywaniu od czasu do czasu
ekstazy wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Ostatnio chodzi
strasznie podenerwowany, nie wiesz czym może być to spowodowane? – powoli
pokiwałam przecząco głową. Calum to mój przyjaciel, a ja nie mogę wygadać jego
sekretów Natalie nawet wtedy, gdy wykazuje ona przejawy zamartwiania się – on
zrobiłby dla mnie to samo, kryłby mnie za wszelką cenę. –Nie, wiem… Może
wplątał się w jakieś złe towarzystwo… A może bierze narkotyki? Nie wiesz, co
trzyma w swoim barku? –jasna cholera!
Alarm czerwony! Myśl Mary, myśl!
Wymyśl jakąś błahą ściemę, przecież Caluś zrobił to samo dla ciebie – kłamał
wszystkim tylko dlatego, że miałaś słabszy dzień. Teraz pora się odwdzięczyć.
-Natalie, on i Max
zerwali jakiś czas temu, a Calum strasznie to przeżywa – powiedziałam ze skruchą
oraz maślanymi oczami, które w takiej sytuacji zawsze się sprawdzały. –Caluś
naprawdę ją kocha, ale popełnił błąd i stara się go naprawić. Pomagam mu, ale
marnie nam to wychodzi – spuściłam głowę. Boże,
niech to zadziała, błagam!
-Rozumiem – posłałam
jej koślawy uśmiech, który miałam idealnie wyćwiczony. W takich sytuacjach
byłam szczęśliwa, że miałam tak genialnych belfrów jak Cal oraz Irwie. Uczyli
mnie tych wszystkich sztuczek już w przedszkolu, kiedy coś wspólnie
przeskrobaliśmy.
Około godziny
siedemnastej wróciłyśmy do willi państwa Hood. W całym pomieszczeniu unosił się
cudowny zapach lasagne w wykonaniu Rogera – aż ślinka ciekła. W jadalni
siedział już Calum, jego tata oraz siostra. Hoodini mierzył się wzrokiem ze
swoim rodzicem, dzięki czemu panowała nieco groźna atmosfera.
-Cześć kochanie-
Roger wstał i pocałował swoją żonę szybko w usta. –Siadaj Mary, już wam
nakładam – po tych słowach poszedł do kuchni, by po chwili wrócić z dwoma
talerzami. Usiadłam obok mulata, którego cmoknęłam w policzek na powitanie, a
on z kolei posłał mi słaby uśmiech.
-Caluś, jak w
szkole?
-No pochwal się synu
– prychnął Roger, dlatego przeniosłam swoje zdezorientowane spojrzenie na
Hooda. –Powiedz mamie, dlaczego dziś musiałem znowu pojechać do szkoły – jego
głos wprost ociekał pogardą, a tego znieść nie mogłam. Na litość boską, to jego
syn, a nie jakiś gnojek z ulicy, dla którego nie ma wcale szacunku!
-Eh – westchnął
głośno, a później chciał odejść, ale ojciec mu nie pozwolił. –Pobiłem się z
Tylerem i trener mnie zawiesił – mruknął. –Już, to wszystko. Szczęśliwy?!
–wrzasnął w kierunku swojego taty, a później z hukiem odsunął krzesło i
wkurzony poszedł do swojego pokoju.
-Czy ty zawsze
musisz po nim krzyczeć? – westchnęła z bezsilności Nat.
-Mam być pobłażliwy
i pozwalać temu gówniarzowi na wszystko jak ty?! Zaraz ci wejdzie na głowę, a
później będziesz płakać, że mogłaś zareagować wcześniej! Idę do pracy, nie
czekaj na mnie – wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym złapał za swój neseser
i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Pójdę do Cala –
powiedziałam cichutko. Nie czekając nawet na pozwolenie poderwałam się ze
stołka i biegiem ruszyłam w stronę sypialni osiemnastolatka. Brunet mocował się
właśnie z zamkiem swojego barku, dlatego docisnęłam drzwiczki dłonią, aby
uniemożliwić mu otwarcie sejfu.
-Co robisz, Mary? –
zapytał od niechcenia. –Daj mi się w spokoju napierdolić.
-Pogadaj ze mną –
złapałam za jego nadgarstek, a następnie wyprowadziłam na balkon, aby pod
wpływem czystego powietrza trochę się uspokoił. Oboje usiedliśmy na kafelkach,
opierając plecy oraz głowy o ścianę domu. –Dlaczego?
-Bo mnie wkurwił,
Ashton zresztą też i ta jego panienka – wzruszył ramionami sprawiając, że
wpadłam w wielki szok. Ash i jakaś tania zdzira?
-Irwie ma
dziewczynę? –uniosłam brwi. To było naprawdę wielkie zdziwienie, ponieważ
zawsze wiedziałam pierwsza o wszystkich miłosnych przygodach mojego Ashtona.
Czy jest na mnie zły i dlatego mi nie wspomniał, że ma na oku jakąś laskę?
-Buja się z Cook.
-Z tą kujonką!?
Przecież ona nie jest w jego typie!
-Patrz – wyjął swój
telefon, po czym kilka razy w niego poklikał, a następnie podał mi. Na małym
ekraniku było zdjęcie jakiejś… Zdziry, a nie Mellody. Ta panienka miała długie
doczepiane brązowe włosy, kusą spódniczkę oraz markową bluzkę projektu Diora.
Skąd ona miała takie ubrania!? –Nowa, lepsza, bardziej łatwa… Kujonka Cook.
-Zaliczył ją?
-Mary, zlituj się… Dziś
jest impreza u Howarda, na pewno ją przeleci, przecież go znasz – niestety
znałam i niestety Calum miał rację. Irwin na pewno wykorzysta okazję i
zaopiekuje się Mellody. Zaczynałam mieć wątpliwości, a co jeśli on polubi ją
bardziej ode mnie? Zejdę na boczny tor, będę tą drugą przyjaciółką, którą
odwiedza się od święta lub gdy ta pierwsza nie ma czasu. Nie chcę być numerem
dwa, od zawsze byłam i nadal chcę być jedynką! Jestem jedynką. Pieprzoną
jedynką! Nigdy nie dwójką – jedynką! –Idziesz ze mną?
-Nie mam ochoty.
-Chodź do mnie –
przyciągnął mnie bliżej swojej klatki piersiowej, po czym cmoknął w czubek
głowy i pogłaskał po głowie. –Będę go pilnował.
-Nie musisz, mam to
w dupie. Wisi mi fakt, że kręci z tą kujonką. Mam Luke’ a, zapomniałeś? –
parsknęłam kpiącym śmiechem, chcąc chyba bardziej przekonać siebie niż jego.
Czułam się jak gówno. –Calum twoja mama mnie dziś przesłuchiwała w sprawie
narkotyków- osiemnastolatek zesztywniał. –Powiedziałam, że masz zły okres, bo
nie układa ci się z Max, ale nie masz nic wspólnego z dragami.
-Dzięki, księżniczko
jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie – cmoknął mnie w policzek, a później
wyjął z kieszeni paczkę papierosów i poczęstował mnie. Wyjęłam jednego szluga,
którego włożyłam do ust oraz pozwoliłam, aby Hoodie go podpalił. Zaciągnęłam
się, a biały dym przyjemnie drażnił moje płuca, następnie wypuściłam białą
mgłę ustami, dlatego rozpłynęła się w powietrzu. Wzięłam jeszcze kilka buchów,
a peta zgniotłam o podłogę i wrzuciłam do doniczki. –Życie jest do dupy.
-Jakbym nie
wiedziała – westchnęłam pod nosem. –Co było w szkole?
-Nic – wzruszył
ramionami. –Napiszesz za mnie referat?
-Pewnie, jutro
będziesz go miał – Caluś ucałował mój policzek, a później zgasił niedopałek i
wszedł do swojej sypialni. Poszłam w jego ślady z tym wyjątkiem, że gdy on stał
przed szafą ja leżałam na łóżku i doradzałam mu w sprawie koszulki na imprezę u
Andy’ go. Po jakiś piętnastu minutach wreszcie mnie posłuchał i wybrał białą
luźną koszulkę na szerokich ramiączkach, na której tyle pisało „2”, a nad dwójką
„Hoodie”. Dałam mu ten t-shirt z okazji walentynek, ponieważ dawanie sobie nawzajem
drobiazgów z okazji takich dni było wpisane w naszą tradycję.
Równo o godzinie
dwudziestej Calum wyszedł z domu wcześniej cmokając mnie w policzek. Zostałam
sama, dlatego wzięłam się za pisanie tego referatu na biologię, którego Cal nie
zrobił. Tematem jaki pani mu zadała była fotosynteza, dlatego korzystając z
podręcznika oraz internetu napisałam całe trzy strony wypracowania plus
wydrukowałam cztery kartki ilustracji i opisów. Praca zajęła mi półtora
godziny, dlatego po upływie tego czasu postanowiłam odpocząć i położyłam się na
materacu. Mój umysł był zaprzątany przez tą chorą sytuację związaną ze mną oraz
Ashtonem, który prawdopodobnie wymienił mnie na Cook – naprawdę nic do niej nie
mam, ale sam fakt, że kręci się koło mojego przyjaciela ubrana jak
pierwszorzędna dziwka tylko pogarsza sprawę, a ja mam ochotę urwać jej głowę.
Mam głęboko w poważaniu nasz zakład czy to, że Irwie chce ją zaliczyć, ale
jeśli zastąpi mnie ją – wypruję mu flaki i powieszę na drzewie, po którym
wspina się do mojego okna oraz będę obserwować jak zabawnie dynda na boki.
Niestety moja chwila
„spokoju” nie trwała zbyt długo – a może to i dobrze, ponieważ im dłużej myślę
o tej całej Mellody wyglądającej… W sposób, który mówi „Weź mnie tu i teraz, nawet bez gumki!” był straszny. Drzwi balkonu
Hooda otworzyły się, a weszła przez nie zakapturzona postać. Po omacku zaczęłam
szukać pod łóżkiem przyjaciela starego kija bejsbolowego, który był podpisany
przez jakiegoś gracza, w celu użycia go w samoobronie – przecież to mógł być
jakiś chory psychopata lub nawet gwałciciel! W chwili gdy wymacałam ową rzecz
zacisnęłam na niej swoje palce i unosząc ruszyłam na włamywacza, jednak w
momencie gdy miałam go uderzyć postać złapała kij.
-Posrało cie, Mary!?
Chciałaś mi rozpierdolić tym głowę? – naskoczył na mnie, a ja odetchnęłam z
ulgą. –Przecież to tylko ja – dodał skruszonym głosem, a później uroczo się
uśmiechnął. –Dobrze wiesz, że nie potrafię się bawić, gdy jesteś smutna –
złapał za mój policzek, a później odgarnął moje włosy do tyłu. –Wystraszyłaś
się?
-Uważasz, że
wyskoczenie na ciebie z kijem bejsbolowym było spowodowane radością na twój
widok?- uniosłam z kpiną brwi, a on zachichotał pod nosem.
-Oj, kicia, kicia –
pokiwał z rozbawienia głową na boki, a potem łapczywie wpił się w moje wargi.
Nie przerywając pocałunku, który z każdą sekundą stawał się coraz to bardziej
namiętny prowadził mnie w stronę łóżka. Będąc już u celu pchnął mnie lekko, a
chwilę później przygniótł swoim ciałem znów całując. –Tęskniłem za tobą – mówił
pomiędzy muskaniem mojej szyi.
-Mhm.
-Już chyba w porządku, co? – spojrzałam na niego
zdezorientowana. O czym w tej chwili mówił? Co miał na myśli mówiąc, że jest w porządku? Nadal nie było,
ponieważ – jakbym oczywiście miała zbyt mało zmartwień – on teraz bujał się z
Cook jak gdyby nigdy nic, jakbym poszła w odstawkę – pobawił się, a później
odstawił na strych. –Znowu nosisz sukienki, a ja mogę robić tak – wsunął swoją
dużą dłoń pod czerwony materiał i muskał palcami moje intymne miejsce.
Przyjemność jaką teraz mi dawał była uzasadnieniem jęku rozkoszy, który opuścił
moje usta. Zachłannie zaczął znów całować moje usta, a nasze języki toczyły
zaciętą walkę o dominację. Nasze pieszczoty zostały niestety przerwane przez
mój telefon oraz piosnkę Mike’ a WiLL’ a Made - It – 23, którą śpiewał razem z
Miley Cyrus, Wiz' em Khalifa, Juicy J. –Nie odbieraj – mruknął Irwie, jednak
nie posłuchałam go i złapałam za Iphone’ a, po czym wcisnęłam zieloną słuchawkę
nawet nie patrząc na rozmówcę.
-H- Halo? – nie potrafiłam się skupić, podczas gdy Ash miał
nade mną kontrolę i pozwalał sobie na wszystko, żeby doprowadzić mnie do
szaleństwa.
-Jesteś Księżniczka
Wesley?
-T- Tak, coś się stało?
-Jest ze mną niejaki Calum, na koszulce ma napisane Hoodie i
jest zalany w trupa, mogłabyś po niego przyjechać? Kazał dzwonić tylko do
ciebie, pośpiesz się, bo gość zdemoluje mi lokal! – odepchnęłam od siebie
ciemnego blondyna, który wylądował na twardej podłodze.
-Podaj mi adres, zaraz będę! – w pośpiechu zaczęłam szukać
czarnej bluzy Irwina, którą przeciągnęłam przez głowę.
-Wiesz, gdzie jest Haven?
-Tak, już jadę – rozłączyłam się, a później pomogłam wstać
przyjacielowi. –Piłeś coś?
-Co to za pytania, bawisz się w policjantkę? To ma na celu
urozmaicenie nam seksu? – osiemnastolatek zaczął masować swój tyłek, nadal
przyglądając mi się ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie pajacu, musimy jechać po Cala, bo robi rozróbę w Haven
– złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w kierunku drzwi, przez które
wybiegliśmy. W szybkim tempie zdążyłam jedynie złapać tenisówki. Wsiedliśmy do
samochodu, Ash ruszył podczas gdy ja ubrałam buty.
-Gdzie mam jechać?
-Nie byłeś tam!? Przecież otworzyli go na początku
października, byliśmy tam z… -w porę ucięłam, ponieważ informacja z kim
balowałam tego dnia oraz co robiłam później mogłaby przynieść niekorzystne dla
mnie skutki, a nasza już i tak nieco napięta relacja mogła przejść na jeszcze
gorsze tory.
-Z kim? – warknął, ale zignorowałam jego pytanie. –Pytam z
kim do kurwy tam byłaś?! – gwałtownie zahamował, a moja głowa zderzyła się z
tapicerką.
-Ałć – jęknęłam, łapiąc się za czoło. Czy to jest jakiś
tydzień znęcania się nade mną, bo to już drugi raz gdy ktoś wyrządza mi krzywdę
cielesną.
-Z kim tam byłaś? – wycedził przez zaciśnięte zęby,
odwracając się do mnie przodem. Był zły, o czym świadczyły zaciśnięte na tyle
mocno pięści, na których było widać żyły. –No mów, Mary! – po plecach przebiegł
mi nieprzyjemny dreszcz. Nie lubiłam, gdy zachowywał się w taki sposób – zawsze
był zły, kiedy spędzałam dużo czasu z innymi chłopakami, ale teraz… Cholera
jasna, on może się zabawiać z jakimiś panienkami, a mi zabrania nawet wyjścia
do klubu z jakiś facetem, którego mimo wszystko lubię! To się nazywa
sprawiedliwość! Cholerny świat zdominowany przez zapatrzonych w siebie facetów!
Eh, nie cierpię tego poczucia.
-Z Jokerem i Jake’ m, szczęśliwy?! – uniosłam się, ale tylko
dlatego, że mnie zdenerwował.
-Masz się z nimi nie zadawać, zrozumiano?! – dźgnął mnie
palcem w klatkę piersiową, na co zazgrzytałam zębami.
-Ty pieprzysz jego dziewczynę, a ja nie mogę z nim nawet
tańczyć?! Gdzie tu sprawiedliwość!?
-To nie sprawiedliwość tylko hipokryzja z twojej strony, bo
lecisz w ślinkę z moim rywalem! – parsknęłam histerycznym śmiechem. – Powinnaś
być wobec mnie lojalna, a nie zabawiać się po kontach z Rollinsem!
-Co ty człowieku pieprzysz o lojalności?! Sprawdź najpierw w
słowniku znaczenie tego słowa, a potem popisuj się jego znajomością! Chcę ci
przypomnieć, że pierwszy zaliczyłeś jego dziewczynę!
-A ty się po prostu na mnie mścisz! – zaśmiał się kpiąco.
–Robisz to, żeby utrzeć mi nosa, prawda?!
-Jesteś idiotą –pokręciłam głową z politowaniem na boki.
–Zatrzymaj się tutaj, pójdę po Cala – według mojego polecenia zaparkował
pojazd, a ja szybko wysiadłam idąc do lokalu. Klub nie był tak zatłoczony jak
zwykle, dlatego z dziecinną łatwością odnalazłam przyjaciela, który był
przytrzymywany przez dwóch ochroniarz, naprzeciwko niego w odległości zaledwie
trzech metrów stał Ryan, który przyglądał mu się jak psychopacie. –Hoodie! –
zawołałam, a on odwrócił się do mnie, po czym wyrwał i podszedł, mocno wtulając
się w moje ramię. Z czystego zamartwiania zaczęłam gładzić jego plecy w ramach
dodania mu otuchy. –Co się stało?
-Lizał się z Max – warknął.
-Ryan – westchnęłam z bezsilności, a on tylko się do mnie
uśmiechnął.
-Cześć piękna, jak życie? Co jutro robisz? – zaczął stawiać
pierwsze kroki w moim kierunku, kiedy nagle zza moich pleców wyskoczył Ashton i
rzucił się na niego z pięściami. Joker nie pozostawał mu dłużny i również
zaczął okładać.
-Caluś, zaczekaj – pchnęłam go lekko w stronę krzesła, a
później próbowałam odciągnąć tego szaleńca od Jenkinsa. –Ashton, zostaw go! –
niestety moje marne próby rozdzielenia ich szły na marne. –Ryan, błagam
przestań! – on również nie słuchał, aż w końcu mnie olśniło. To był najbardziej
bezmyślny pomysł na jaki mogła wpaść osoba z tak wysokim IQ jak moje.
Nie wiele myśląc stanęłam między nimi zasłaniając swoim
drobnym ciałem szeroką sylwetkę Jenkinsa. Pięść Asha zatrzymała się dosłownie
kilka milimetrów od mojej twarzy. Irwie był wkurwiony, a sam fakt, że stanęłam
w obronie Jokera była niczym sól na jego rany. Czułam się źle, ale inaczej bym
ich nie powstrzymała.
-Odsuń się, kicia
– wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Wracamy do domu.
-Powiedziałem, żebyś się odsunęła! – nie czekając na resztę
wrzasków z jego strony szybko złapałam jego twarz w swoje dłonie i wspięłam się
na palce, muskając jego usta. Objął mnie w pasie, tym samym zmniejszając
odległość między nami do minimum.
-Chodź – splotłam nasze palce razem, a później pociągnęłam
przyjaciela w stronę Caluma, który powoli się zataczał. Zabraliśmy mulata,
którego wpakowaliśmy do samochodu i w ciszy pojechaliśmy pod dom Hooda.
Żadne z nas nie miało w planach przerywać grobowej
atmosfery. Żadne nie wiedziało jak zacząć rozmowę. Oboje byliśmy tak samo zranieni
faktem, że te drugie w pewnym sensie zdradziło to pierwsze i okazało się być
dwulicowcem. On przeleciał moją rywalkę, ja całowałam jego przeciwników oraz z
nimi tańczyłam, a teraz byliśmy w sytuacji, kiedy prawda wyszła na jaw i ani
Ashton, ani ja nie wiedziałam jak mamy się zachować. Żyć tak jak dotychczas,
czy może obrazić się?
Gdybym jednak miała się wykłócać – czego absolutnie nie chcę
robić – i decydować, po której stronie leży wina powiedziałabym, że Ashtona.
Taniec i zwykły buziak to pikuś w porównaniu z seksem, dlatego jestem pewna, iż
moje postępowanie nie miało w sobie nic złego i jestem niewinna w tej kłótni.
Lamborghini zatrzymało się pod willą Caluma, a później
Ashton pomógł mi go zaprowadzić do sypialni, gdzie się nim zajęłam – zdjęłam
jego spodnie i przykryłam kołdrą, ponieważ już spał. Teraz pozostała
najtrudniejsza kwesta, z którą musiałam się zmierzyć jeszcze dzisiejszego
wieczoru, a mianowicie Irwin.
Oboje tępo gapiliśmy się na siebie i nic nie mówiliśmy. To
było takie cholernie niekomfortowe, że aż zaczynałam wątpić czy kiedykolwiek
wyjdziemy na prostą, a nasze relacje będą takie jaki tydzień temu.
-Pocałuj ją i spadaj – spojrzeliśmy na mruczącego w poduszkę
osiemnastolatka i zaśmialiśmy się cichutko.
-Przepraszam – powiedzieliśmy w tym samym momencie, po czym
znów zachichotaliśmy. –Dobranoc, Mary – ciemny blondyn cmoknął mnie w policzek,
a później wyszedł oknem. Po chwili usłyszałam pisk opon odjeżdżającego
samochodu. Zdjęłam bluzę oraz sukienkę, za którą ubrałam jedną z koszulek Cala,
po czym położyłam się obok niego, zasypiając.
______________________________________
Taka słodka końcówka... Ot co! Jejciu jak ja ich uwielbiam razem ♥
WAŻNA SPRAWA:
nie wiem jak, nie wiek kto i nie wiem kiedy, ale Rock God został zgłoszony do konkursu na bloga miesiąca, dlatego prosiłabym, żebyście oddawali na niego swoje głosy. Link do sondy macie w zakładkach oraz w tym poście.
Dziękuję wam niezmiernie za komentarze, jesteście kochani.
To tyle na dziś, miłej niedzieli i ferii jeśli takowe teraz macie (ja mam, jejciu!! <głośny pisk radości>)
Buźka, miśki ;**
Jest ekstra! Kocham twój styl pisania, jest taki lekki
OdpowiedzUsuńNo i ta długość każdego rozdziału, to naprawdę wielki plus do opowiadania
No i, co tu wiele mówić, jest genialny!
Super :) Zawsze niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Uwielbiam to ff! :) głos oddany oczywiście :) I widziałam, że Rock God jest na pierwszym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMartini1202.xx
Rozdział świeetyny <33333 Uwielbiam to opowiadanie , jeez ja już chce ten moment kiedy Ash będzie z Mery <333
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeju, to zakończenie <3
OdpowiedzUsuńGłos na Ciebie oddałam już rano, zasługujesz na to :D
Ugh, Ash się chyba za bardzo angażuje w tą sprawę z Cook, będzie lipa, wyczuwam to swoim szóstym, bloggerskim zmysłem :(
Weny i buziaki! ;**
New Roommate.
O!! Słodkie... xD czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńJezu, uwielbiam to opowiadanie, a ten rozdział jest jak na razie najlepszy, poważnie. Masz ogromny talent i w sumie całkiem dobry pomysł. Oczywiście zagłosuję na ciebie w sondzie, bo zdecydowanie zasłużyłaś. :)
OdpowiedzUsuńhttp://wicked-fanfic.blogspot.com/
Awh o jejku rozdział MEGA!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny! Bardzo mi się podoba, moim zdaniem jeden z najlepszych! Chociaż każdy jest naprawdę niesamowity skjdgsdjfkdsvja ♥
Powodzenia w pisaniu ♥
http://zemsta-fanfiction-lukehemmings.blogspot.com
O my god ! ♥
OdpowiedzUsuńMówiłam ci już ,że jesteś zajebista ? Tak mówiłam ,ale nie zaszkodzi jak powtórzę raz jeszcze . Dziewczyno kocham cię i twoją wyobraźnie . Każdy twój rozdział powala mnie na kolana . To jest niesamowite !
Każdą akcję , każde uczucie bohatera opisujesz w taki sposób że jestem w podziwie ♥ Love love x10 .
Przepraszam za moje spóźnienie trzydniowe spóźnienie . Postaram się poprawić ♥
Pozdrawiam gorąca kochana i dużoo weny na kolejny ☻
GŁOS ODDANY !
Miłej nocy +Ashtonowych ♥
Świetny <3
OdpowiedzUsuń