Mary
Chodziłam w tę i we
w tę po korytarzu czekając, aż Ashton wreszcie opuści salę, gdzie jeszcze przed
chwilą cały nasz rocznik pisał egzaminy. Irwie został jako sam, a najgorsze
chyba jest to, że pilnuje go profesor Moore i Trener, którzy się nie lubią, po
za tym Bobby w przeciwności do naszego historyka zawsze stawał za moim
chłopakiem, ponieważ nie mógł pozwolić, aby wyleciał z drużyny.
Wreszcie po
dziesięciu minutach cała trójka wyszła z pomieszczenia.
-I jak? –Zapytałam,
łapiąc ciemnego blondyna za przedramię i zadzierając głowę do góry.
-Nie wiem, chyba
dobrze. –Nastolatek wzruszył jedynie ramionami. –Chodź ze mną do baru. Zjemy
coś, napijemy się. –Przytaknęłam, a później złapałam za jego dłoń, po czym
poszliśmy w stronę wyjścia, a następnie parkingu, gdzie wsiedliśmy do
Lamborghini i pojechaliśmy.
Od kilku dni relacje
w naszej grupie nieco się pogorszyły. Mike nie rozmawia z Ashtonem od czasu,
kiedy dowiedział się, że przyczynił się do wyjazdu Jasmine. Zarówno Calum jak i
Luke są na czarnej liście Irwina i Clifforda, dlatego że nie obrali strony
żadnego z nich, a kiedy się pobili to ich rozdzielili. To było niczym mój
najgorszy koszmar – traciłam osoby, na których mi zależało najbardziej. Moi
przyjaciele byli skłóceni, a ja nie mogłam nawet porozmawiać normalnie z
Hoodem, ani Carrie, bo według Ashtona spoufalałam
się z wrogiem, w przypadku Luke’ a, który już za kilkanaście miesięcy
zostanie oficjalnie moim przyrodnim bratem był trochę bardziej wyrozumiały.
Najgorsze w całej tej sytuacji było chyba to, że Max to wszystko bawiło, a
zwłasza dowalanie Brook, która wróciła tylko na egzaminy i unikała Hemmingsa
jak ognia. Nie wiedziałam, co między nimi zaszło, ale nie miałam okazji
zapytać, bo ona unikała również mnie.
-Jesteśmy.
–Potrząsnęłam głową wybudzając się z zamyśleń. Posłusznie wysiadłam z
samochodu, a Irwie od razu złapał moją dłoń i wprowadził do Stone.
Bar był dość spory,
ale o tej porze świecił pustkami, ponieważ przy kontuarze siedziało tylko kilka
osób, tak jak przy stolikach. W tle dało się wyłapać jakieś smętne piosenki,
które jeszcze bardziej potęgowały mój żałosny nastrój.
Chciałam, żebyśmy
znowu byli paczką dobrych przyjaciół, którzy się nie kłócą.
-Margaritę i
tequilę. –Mruknął od niechcenia ciemny blondyn, siadając na wysokim krześle
obok zakapturzonej postaci, która piła piwo z kufla. Postąpiłam podobnie
siadając obok mojego chłopaka. Po zaledwie kilku minutach piliśmy nasze napoje,
ale nadal nic nie mówiąc. –Co jest?
-Hm?
-Jesteś cholernie
cicha od paru dni. O co chodzi, Mary? –Zapytał Ash uważnie mnie lustrując.
-Porozmawiaj z
Michaelem i pogódź się z Calumem i Lucasem.
-Nie, to oni
zawinili, a nie ja. Nie będę przepraszał tych kretynów! –Uniósł się wielce.
–Nie będę z nimi rozmawiał i ty też nie będziesz.
-To nie jest
sprawiedliwe. –Pokiwałam głową na boki biorąc łyka swojego drinka. –Nie możesz
mi zabraniać kontaktu z przyjaciółmi.
-Nie zabraniam, ale
jako moja dziewczyna powinnaś obrać moją stronę.
-Nie będę obierała
niczyjej strony, bo każdy z was jest głupi. Ty, bo wygadałeś sekret Jas, Mike
jest idiotą, bo nie potrafi rozróżnić swojej dziewczyny od jej siostry
bliźniaczki, Luke zabujał się w Brook, mimo że ostrzegała, że nie będzie się
pakowała w związek, a ich relacja opiera się tylko na niezobowiązującym seksie,
a Calum… On po prostu nie wytrzymał tego napięcia. –Wyrzuciłam z siebie
wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie.
Nigdy nie będę
wybierała między moimi przyjaciółmi, bo kocham ich wszystkich jednakowo… No,
może Ashtona trochę więcej, ale resztę darzę tą samą ilością miłości.
Nie powinni się
kłócić, zwłaszcza teraz, kiedy kończymy szkołę, a oni wybierają się na ten sam
uniwersytet – pod warunkiem, że ich oczywiście przyjmą, bo podania będziemy
składać dopiero, gdy dostaniemy wyniki egzaminów końcowych. Te ich ciche dni
trwają już dość długo, dlatego jestem zdania, żeby dali sobie po mordzie – jak
zawsze przy tego typu konfliktach – i byłoby z głowy.
Chłopcy zawsze tak
rozwiązują problemy – biją się, a zaraz po tym godzą, to trochę…
Neandertalskie. Ja bym nigdy nie uderzyła mojej przyjaciółki – chyba, że dla
zabawy, ale tylko delikatnie szturchnęła, bo zawsze tak robimy dla zaczepy.
Faceci są inni – to przez ten testosteron mają takie, a nie inne podejście do
wielu spraw: Dam mu w mordę to mi
przejdzie wkurwienie. Nie rozumiem tego, dlatego też zamierzam wybrać
profil medyczny lub pójść na psychologię, aby zgłębiać to ich dziecinne i prostackie
zachowanie.
-Nie przesadzasz
trochę? –Ciemny blondyn uniósł zabawnie jedną brew, ale ja tylko pokiwałam
przecząco głową.
-Nie. Jesteście
głupi, bo nie potraficie rozmawiać jak dorośli faceci, co jest dziwne, bo
właśnie wkraczacie w prawdziwe życie. Po studiach przejmujesz firmę po ojcu…
-Właściwie to
chciałem przejąć też biznes po dziadku. –Uśmiechnął się niczym mały rozkoszny
chłopiec, który czegoś chce, dlatego lekko przerażona zmarszczyłam brwi.
George Irwin miał
pod swoją władzą wiele klubów, kasyn, restauracji czy innych przynoszących niemałe
dochody przedsiębiorstw, ale szczerze wątpiłam, żeby Ashton dostał je w jakimś
spadku, czy coś… Gdyby nie prowokował swojego dziadka i nie szantażował, że
powie o wszystkich przekrętach oraz zdradach babci Rose. Ash to kombinator, ale
jest ulubieńcem swojej babci, dlatego ta zawsze mu wierzy, bo jeszcze nigdy jej
nie nakłamał.
-Wiesz… Odpalę,
jakąś firmę Antowi i Elenie, a sam przejmę resztę. Zresztą, Tony przejmie
hotele ojca, a El ostatnio zajęła się projektowaniem butów i bielizny. –Uniosłam
lewą brew i już miałam wypytać o to nowe hobby jego siostry, kiedy zatrzymał
mnie gestem ręki. –Nie pytaj mnie o to, bo sam tego nie rozumiem.
-Wracając do waszego
zachowania, jak zamierzasz się zachowywać, kiedy będziesz siedział obok nich na
tym samym wykładzie, huh? –Kiwnęłam na osiemnastolatka brodą.
-To proste, po
prostu obok nich nie usiądę. –Wzruszył zadowolony barkami w powietrze.
-A jeśli będziecie w
tym samym akademiku? –Uniosłam brwi.
-Nie będę się
gnieździł w tych klitkach, ojciec wynajmie mi mieszkanie, dlatego nikt nam nie
będzie przeszkadzał, kiedy będziesz mnie odwiedzała.
-Wszystko już
zaplanowałeś, huh?
-Pewnie. –Pokiwałam
głową z niedowierzania na boki.
-A wasz zespół? –Tym
pytaniem wprowadziłam Irwina w kontemplacje.
Tego punktu nie
wziął pod uwagę, nie wymyślił rozwiązania, tego problemu, co dało mi
satysfakcję, a jemu kolejny powód, aby spiąć tyłek i pogodzić się z resztą
chłopaków, żeby nie został sam jak palec.
-Znajdę nowych
kumpli chyba, że mnie przeproszą. Zresztą, przestań mi prawić morale, same nie
jesteście lepsze! –Zmarszczyłam brwi.
-O ile się
orientuję, to ja nie pożarłam się z moimi przyjaciółkami. Mam świetny kontakt z
Carrie, Jas i Brook nawet, jeśli nie jesteśmy blisko siebie.
-Tak? –Irwie uniósł
z kpiną swoją brew do góry, a ja przytaknęłam mrucząc: mhm. –Jesteście skomplikowane. Jas mogła od razu powiedzieć Mike’
owi i nie byłoby problemu, Carrie… Bądźmy szczerzy, to totalna wariatka, której
się boję. ty, Słoneczko, jesteś rozkoszna, ale twoja ciekawość nie zna granic i
cały czas się wymądrzasz, jakbyś pozjadała wszystkie rozumy… -Uniosłam
zszokowana brwi. Teraz mu się zebrało na szczerość?! No, cóż… Lepiej późno niż
wcale. –A Brook…!
-No, co, kurwa,
Brook? –Warknęła zakapturzona postać, która zdjęła z głowy nakrycie.
Obok Ashtona
siedziała nasza blond przyjaciółka. Oczy Brooklyn były podkrążone, ale było to
pewnie sprawą zbyt dużej ilości alkoholu, którą zdążyła już spożyć oraz jakiś
dragów, z którymi ma znowu problem – zwierzała mi się wczoraj przez telefon.
-Co tu robisz?
–Mruknął zażenowany nastolatek.
-Słucham, jak
obrabiasz mi dupę za plecami, dlatego pokaż, że masz jaja i podziel się jeszcze
tą szczerością. –Wycharczała.
-Jesteś suką.
–Niewzruszona Dawson przyglądała mu się bez wyrazu, mieszając słomką swojego
drinka. –Rusz to przodu i przestań żyć przeszłością. Przejrzyj, do cholery na
oczy, bo Luke nie jest twoim pieprzonym Finem!
-Nic, kurwa nie
wiesz, a pierdolisz najwięcej. –Wycedziła przez zaciśnięte zęby nastolatka.
–Zajmij się swoim życiem, a nie wpieprzaj się w moje, okay?
-Ale taka jest
prawda!
-W dupie mam twoją
prawdę, kutasie! –Jednym sprawnym ruchem Brook złapała za swoją literatkę i
chlusnęła zawartością w twarz mojego chłopaka, mocząc mu tym samym włosy.
Po tym „incydencie”
zeskoczyła z krzesła, po czym sięgnęła do kieszeni czarnych krótkich spodenek,
a potem trzasnęła dłonią w blat i wyszła.
-Suka. –Warknął Ash
odgarniając nieco mokre loki do tyłu.
-Zasłużyłeś sobie.
–Wzruszyłam ramionami. –Nie powinieneś był jej obrażać i wytykać Fina.
-Niech dorośnie, bo
rani ludzi, którzy ją kochają i mam tu na myśli twojego braciszka. –Mruknął od
niechcenia. –Wracajmy…
~***~
Jeszcze nigdy nie
czułam się tak nieswojo. Do diabła, to wesele mojej mamy! A my zachowujemy się
jak banda idiotów unikając siebie wzajemnie. Nasi rodzice nie mają pojęcia,
dlaczego tak się zachowujemy, ale co mieliśmy im niby powiedzieć? Wszystko przez to, że Ashton wygadał się o
ciąży Jas, która z kolei zamieniła się swoim miejscem z Carrie – ona chodzi z
Calumem, o co z początku Mike był cholernie wkurwiony. Luke zakochał się w
Brook, ale ona nie chce z nim być, bo raz się sparzyła i nie wierzy w związki.
Z kolei Ashton jest paplą i nie panuje nad słowami, które wypowiada. Prawdopodobnie
nasi rodzice by się w tym pogubili, dlatego nie mieliśmy w planach robić
zamieszania jeszcze w ich życiach.
Żadne z nas nie
wchodziło sobie w drogę. Nie chcieliśmy wzbudzać niepotrzebnych kłótni
zwłaszcza w obecności naszych rodzin, które się przyjaźnią. To też Calum
obściskiwał się z Caroline w kącie, Mike z Luke’ m kręcili się koło barku,
Brook tańczyła z moim kuzynem, który jest głupim dziwkarzem, a my z Ashtonem
przytulaliśmy się w innym kącie.
-Przeproś Mike’ a.
–Poprosiłam, ale spotkałam się tylko z wywróceniem oczami.
-Nie zrobiłem
niczego złego.
-Więc pokaż
Cliffordowi, że jesteś mądrzejszy.
-Jestem i bez tego,
dlatego go nie przeproszę, bo to nie moja wina, że nie zainwestował w
prezerwatywy, a Jas zaciążyła. Mikey jest bogaty, stać go na gumki. –Odchyliłam
głowę do tyłu głośno wypuszczając powietrze ustami. –Możemy się zająć sobą?
-Stać cie na gumki?
–Zapytałam kąśliwie.
-Tak. –Uśmiechnął
się triumfalnie mój chłopak, dlatego mimo niechęci odwzajemniłam ten gest, a
później wstałam i złapałam za jego nadgarstek, ciągnąc za scenę, na której
śpiewała Ellie Goulding.
Moja mama ją
uwielbiała, dlatego właśnie jej występ próbowałam załatwić na ten wspaniały
dzień. Na całe szczęście się udało, ale, co się dziwić? W końcu zapłaciłam za
to kupę kasy z mojego konta, na które zarówno tata jak i Laura wpłacają mi
kieszonkowe. Prawie całe oszczędności poszły na tą Brytyjkę, ale czego się nie
robi dla mamy, tak?
Siedziałam okrakiem
na kolanach Irwina, który pewnie trzymał za moją pupę, a swoim językiem masował
moje podniebienie. Robił to naprawdę świetnie. Ten chłopak wiedział, jak należy
całować dziewczynę, żeby poczuła się wyjątkowo, ale co się dziwić? Nauczyłam go
wszystkiego.
Żartuję.
Złapałam zębami za
dolną wargę Ashtona i lekko za nią pociągnęłam odsuwając się na kilka
milimetrów. Z ust nastolatka wydobyło się ciche jęknięcie.
-Przeproś go, proszę.
-Nie, przestań.
Ciemny blondyn
pewniej złapał za mój tyłek i przyciągnął maksymalnie blisko siebie.
Zrezygnowana wypuściłam powietrze i oparłam policzek o umięśniony tors Irwina.
Siedzieliśmy w ciszy, aż wreszcie złapał za moją lewą nogę, którą przełożył na
drugą stronę i wygładził moją sukienkę, aby zasłoniła pośladki.
-Obiecaj, że nie
będziesz drążyć tematu.
-Jutro wysyłamy
podania, dlatego wszyscy przychodzą do mnie.
-Boże… -Westchnął.
–O której?
-O dwunastej.
-W takim razie ja
przyjdę o szesnastej, żeby nie wpaść na tych kretynów.-Teraz to ja wypuściłam z
świstem powietrze.
To było męczące.
Coraz trudniej radziłam sobie z pogodzeniem przyjaźni – bo Ashton wreszcie się
ogarnął i nie robił mi wyrzutów, żebym obrała jego stronę i nie spędzała czasu
z Calumem czy Mike’ m – a miłością do mojego chłopaka.
-Ogarnij się
dzieciaku! –Z transu wyrwał mnie głos Chucka – mojego kuzyna, który wcześniej
macał Brooklyn.
-Nie dotykaj jej, bo
cie zabiję! –Wygrażał Lucas, dlatego postanowiłam wkroczyć do akcji, bo nie
pozwolę temu frajerowi obijać gębę mojego przyszłego brata nawet, jeśli jest
pijany i nad sobą nie panuje!
-Odpieprz się,
Chuck. –Warknęłam stając przed Hemmingsem, który chciał mnie odsunąć, ale nie
pozwoliłam na to.
-Niech on się
odpieprzy! Kto to w ogóle jest, Mary?! Niech się opamięta, bo obiję mu tą
buźkę!
-Tylko spróbuj, to
nie tylko twoja buźka będzie obita, ale zdjęcia jak paradowałeś w moich
sukienkach też ujrzą światła dzienne. Mam dużo obserwujących na Instagramie i
Twiterze. –Uśmiechnęłam się sztucznie, popychając go.
-Uważaj, kuzyneczko,
bo nie tylko ty masz moje żenujące zdjęcia. Coś ci mówi piętnasty lipca, kiedy
to b yliśmy razem na
wakacjach w Kanadzie. –Wyszczerzyłam oczy, na jego słowa i nawet nie przejęłam
się tym, że mocno ścisnął za mój nadgarstek.
-Zostaw moją dziewczynę,
kutasie. –Warknął Ash odpychając ode mnie mojego skretyniałego kuzyna, który w
zeszłe wakacje upił się ze mną, a potem robił mi zdjęcia, kiedy się przed nim
rozbierałam.
Nie chciałam, żeby
te zdjęcia ujrzały kiedykolwiek światło dzienne. Musiałam się ich pozbyć, bo
jeśli tego nie zrobię, będę do końca życia szantażowana przez tego szmaciarza!
Tylko jedna osoba mogła mi teraz pomóc, ale sama nigdy nie pójdę do Jokera, bo
gdyby Ashton się przełamał i poprosił o pomoc Michaela byłoby to mniej
wstydliwe. Joker by się śmiał i na pewno nie usunął by tych fotek bez
wcześniejszego skopiowania.
-Dziewczynę?
–Parsknął dwudziestolatek.
-Na uszy ci padło?
Masz się odpieprzyć od Mary i od Brook.
-Niee, z Brooklyn
jesteśmy umówieni na seks za pięć minut w tym ciasnym pokoiku, gdzie wy się
wczoraj zabawialiście.
-Och, w takim razie
idź do niej, Lucas. –Uśmiechnęłam się w kierunku blondyna, który pokiwał
przecząco głową.
-Ona nie chce mnie
oglądać. –Wybełkotał ze spuszczoną głową blondyn.
-Nie będzie musiała,
stary. –Prychnął Ashton. –Tak jest kurewsko ciemno, a światło nie działa. No,
leć, młody. –Mój chłopak złapał za ramiona Hemmingsa, a potem lekko go popchnął
w stronę tej skrytki. –A ty… -Westchnął. –Powiem tak, zrób coś, co mi się nie
spodoba, to tak ci, kurwa obiję ryj, że laski nie będą wiedziały czy to twój
szpetny pysk i dupa. –Złapawszy za kołnierzyk białej koszuli mojego
kuzyna trzasnął nim o ścianę. –Usuń te zdjęcia, a gwarantuję, że Marianna też
to zrobi.
-Po moim trupie. –Mruknęłam pod nosem.
Nie pozbędę się tych zdjęć, bo ten posrany transwestyta
zapewne też tego nie zrobi, na pewno ma kopie!
-Nie.
-Że, co, kurwa?!
-Ona tego nie zrobi.
-Też tego nie zrobisz. Nie jestem głupia, żeby usunąć fotki,
gdzie paradujesz w różowej kiecce, ponieważ znam cie od dziecka. Jesteś
cholernym krętaczem.
-I kto to mówi, huh? –Prychnął pod nosem Chuck. –Laska,
która ma haki na każdego, bo boi się własnej kompromitacji.
~***~
Siedzieliśmy w mojej sypialni prawie w całym komplecie,
ponieważ nie było Brooklyn i Ashtona.
Każde z nas siedziało ze swoim laptopem i wypełniało
rubryczki w internetowej ankiecie, ale Calum cały czas pytał, co ma wpisać, aby
na pewno go przyjęli.
Pytali najpierw o takie drobiazgi, jak dane personalne, a
później o nasze zainteresowania.
-Czy jak napiszę, że byłem w drużynie cheerleaderek, wyjdę
na ciotę? –Zagaił, czym zwrócił naszą uwagę na swoją osobę.
-Tak. –Potwierdził Luke. –Ale dodaj, że byłeś w drużynie
Footballowej.
-I wyleciałeś za bójkę. –Zaśmiał się Mike.
Powoli całe napięcie po tej wielkiej kłótni zaczęło spadać,
a my wracaliśmy do beztroskich żartów.
-Tak, napisz, że brałeś też dragi.
-A ty już to wpisałaś? –Przytaknęłam z powagą, by po chwili
wybuchnąć głośnym śmiechem. –Napiszę, że byłem też w psychicznym związku z
niezrównoważoną wariatką, która pieprzyła mojego przyjaciela. –Dodał z
rozbawieniem łapiąc za szyję Hemmingsa, któremu zmierzwił pięścią włosy.
-Heej, w razie czego, gdyby nie uwierzyli możesz powiedzieć,
że mam dowód. –Mruknął z lekkim uśmieszkiem Lucas. –Ja napisałem, że mam
kartotekę, bo w Sydney nieźle się bawiłem, mogę być przyjacielem do łóżka,
byłem w trasie koncertowej, a w wakacje jadę na Ibizę, żeby puszczać się jak
liść na wietrze. A w zainteresowaniach: muzyka, imprezy, panienki i seks, och i
zabawa w trójkąciki, i że spałem z moją przyrodnią siostrą.
-Nastoletni ojciec, który nie potrafił poznać siostry swojej
dziewczyny, świetny gitarzysta, który jest uzależniony od pokera. Grałem w
football i zawsze zabawialiśmy się z Jas pod trybunami. –Przeczytał na głos
Clifford, dlatego z uznaniem zaklaskaliśmy. –Carrie, twoja kolej.
-Ekhem. –Odchrząknęła mulatka. –Caroline Hogan. Mam
ponadprzeciętny umysł, dlatego uczęszczałam do szkoły z internatem w Londynie.
Spotykałam się z pięcioma gościami, z czego każdego zdradzałam z Hoodem, z
którym obecnie jestem w związku. Lubię imprezować, ale kiedy przesadzę z piciem
włącza się moje alter ego Melinda – biseksualna striptizerka z Pensylwanii.
-Co?! –Zawołał Calum. –Miałaś pięć facetów przede mną?!
-Brytyjczycy są seksi. –Wzruszyła ramionami. –Teraz ty,
Mary.
-Okay. W zainteresowaniach mam taniec i modę, i seks w
nietypowych miejscach…
-Jakich miejscach? –Dopytywał Luke. –Ja się bzykałem na
plaży, w szpitalnym łóżku, w klubie, autobusie, w metrze, na biwaku, na desce
surfingowej, och i zoo, a ty? Gdzie ty się pieprzyłaś, siostruniu?
-W samochodzie, w kantorku trenera, bibliotece, na
trybunach, w sypialni rodziców Caluma…
-Co?! –Zawołał kolejny raz Caluś, który był w niemałym
szoku.
-W basenie, w samolocie, na plaży też, ale najlepiej było
przy napisie Hollywood i na wieży Eiffla z Ashtonem.
-Phi. –Prychnął Hoodini. –Ja to robiłem na plaży, w
gabinecie dyrektora podczas apelu, w kiblu, na dachu garażu, w aucie, na
krzywej wieży w Pizie i na pokazie mody mamy, a ty, Clifford?
-W sumie, tak jak wy, ale ja jeszcze robiłem to w ogrodzie.
Carrie?
-Ja bzykałam się jak szalona w muzeum, a Chris – mój trzeci
chłopak zabrał mnie kiedyś na Tower Bridge i tam też to zrobiłam, a potem tak
jak wy.
-Jesteśmy nieźle popieprzeni. –Stwierdził Mikey, a potem
rozłożył się na moim łóżku. –Chcę jechać do Jas, podasz mi dokładny adres?
–Rzucił w stronę młodszej z bliźniaczek, która przytaknęła.
Ostatnio zaczęli się nawet dogadywać, ale to zapewne,
dlatego że oboje mają na pieńku z Max i Mellody, która podwalała się do Hooda.
-Jedziemy z Care do Nowej Zelandii, do moich dziadków.
–Poinformował Calum. –Na wakacje, najpierw pójdziemy na bal końcowy.
-A mój pieprzony kuzyn szantażuje mnie zdjęciami, kiedy
zrobiłam dla niego striptiz. –Zasłoniłam twarz dłońmi, chcąc ukryć czerwone
wypieki na policzkach, które pojawiły się ze wstydu.
-Załatwię to, Rudzielcu.
____________________________________________
Przepraszam, że znowu musieliście tyle czekać. Cholernie zaniedbałam ten fanfic, ale obiecuję się poproawić.
Uprzejmie informuję, że zostały jeszcze dwa rozdziały tej części, a później pojawi się druga część.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie to zaniedbanie, ale po prostu zabrakło mi weny, po za tym to już końcówka wakacji, a ja chciałam z nich jeszcze skorzystać ;)
Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu spodobał wam się ten rozdział i skomentujecie, a jeśli wam się nie spodobał to też skomentujcie, żebym wiedziała, co zrobiłam źle.
Miłej niedzieli ;**
Uwielbiam tutaj tą końcówkę. Autentycznie uwielbiam xd Niestety irytuje mnie Ash swoim zachowaniem tak jak Brook, która tak odrzuca Luke'a. Chciałabym wreszcie zobaczyć konfrontacje Mike'a i Jas.
OdpowiedzUsuńNie było mnie trochę na bloggerze ale już jestem i nadrobiłam wszystkie nieprzeczytane rozdziały.
Weny życzę i czekam na nn
Dobrze że się pogodzili❤
OdpowiedzUsuńKocham Calum'a i daj go więcej w tym opowiadaniu😍
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału;-)
Genialny, świetny i zajebista.. xD
OdpowiedzUsuńgenialny, cudowny, świetny, zajebisty, boski po prostu uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! Kurde, niech Ashton schowa dume do kieszeni i pogodzi sie ze wszystkimi! Przeciez tak nie mozna, znaja sie na wylot i w ogole :(( szkoda mi Mary, bo przez to wszystko ma ograniczone kontakty z ekipa.
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny z wielka niecierpliwoscia! Kocham <3
ahhhhh te podania xD Olls :***
OdpowiedzUsuńJesteś genialna! Pełen profesjonalizm i gratuluję talentu xx
OdpowiedzUsuń